środa, 31 sierpnia 2011

Bal Gwiazdkowy

-         Jesteś już gotowa, Ginny?
Stałam przed lustrem w moim dormitorium, a na dźwięk głosu Hermiony, obróciłam się i obie równocześnie otworzyłyśmy usta ze zdumienia. Ja ubrałam bladoróżową suknię, przeplataną w pasie złotem(Hermiona pokazała mi, jak ją wyczarować), a moja przyjaciółka zdecydowała się na niebieską szatę w falbanami na dole. Obie wyglądałyśmy świetnie.
-         Super suknia- powiedziała, podchodząc bliżej.
-         Dzięki, twoja też jest piękna.
-         Przyszłam tu, żeby ci powiedzieć, że Dean czeka na ciebie w pokoju wspólnym.
-         A ty już idziesz?
-         Tak, Cormac pewnie jest już gotowy.
-         McLaggen?- uniosłam jedną brew- Czemu akurat on?
-         Bo jego najbardziej nie lubi Ron!- westchnęła i posłała mi uśmiech- Miłej zabawy.
-         Taa, dzięki.
Hermiona wyszła, a ja postanowiłam zrobić to samo. Poprawiłam swoje rude włosy i zeszłam na dół. Dean ubrany był w elegancką szatę wyjściową.
-         Wyglądasz prześlicznie- powiedział i pocałował mnie w usta. Kątem oka zauważyłam, jak Ron gapi się z podziwem na Hermionę, która właśnie wzięła za rękę McLaggena. Lavender Brown przy pobliskim stoliku miała kwaśną minę.
-         Idziemy?- zapytał mój chłopak. Prawdę mówiąc, chciałam zobaczyć z kim pójdzie Harry, ale ponieważ go nie widziałam, stwierdziłam, że już wyszedł.
-         Jasne.
Skierowaliśmy się do lochów, gdzie miała się odbyć zabawa. Weszliśmy do sali z eliksirów i....zamurowało mnie. Zwykle ponura, podziemna klasa lśniła blaskiem kolorowych lampek i innych dekoracji. Ławki usunięto, a ściany ozdobiono ruchomymi malowidłami aniołków i reniferów. Przy oknie stała duża choinka.
-         Ale fajnie- odezwał się Dean. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo pojawił się przed nami Slughorn, ubrany w purpurową szatę.
-         Panna Weasley i pan Thomas!- zawołał- Jak miło, jak miło...
-         Dobry wieczór- mruknął Dean, rozglądając się po sali. 
-         Zapraszam was do zabawy. Czekamy jeszcze na parę osób, a potem wzniesiemy Gwiazdkowy toast. Bawcie się dobrze!
-         Dziękujemy- odparłam, a on uśmiechnął się do nas i poszedł powitać...Harry’ego. Harry miał na sobie czarny strój, pasujący kolorem do jego włosów. Obok niego stała...Luna!
Zamrugałam, bo nie spodziewałam się, że zaprosi moją jasnowłosą przyjaciółkę. A więc to nie żadna Romilda czy Cho!
-         Ginny, wszystko w porządku?- spytał Dean.
-         Tak, ja tylko podziwiałam dekoracje- skłamałam.
-         Chodź do stolika, bo zaraz będzie ten toast.
Ruszyliśmy do przykrytego białym obrusem stołu, a moje myśli gnały jak oszalałe. Harry zaprosił Lunę...Raczej się w niej nie zakochał, więc musiał z nią przyjść jako przyjaciółką...To znaczy, że Harry jest....wolny.
Dean nalał soku dyniowego do kieliszka i wręczył mi go. Zauważyłam, że Zabini przyprowadził jakąś Ślizgonkę(Ale nie Millicentę- pomyślałam z satysfakcją) i kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. To bardzo dobrze.
-         Chodźcie tu wszyscy, kochani!- zawołał Slughorn, stając przy stole- Przygotujcie kieliszki i wznieśmy toast za to przyjęcie.
Wszyscy nalali sobie soku i podnieśli kieliszki.
-         Za cały semestr nauki i naszej współpracy...- zaczął profesor, a ja zerknęłam na Harry’ego. Luna wlepiła wyłupiaste oczy w Slughorna, ale on rozglądał się niepewnie po sali.
-         Za wspaniałą zabawę w imię przyjaźni...
Harry napotkał mój wzrok. Uśmiechnęliśmy się do siebie lekko, poprzez wiele osób w czarnych, zielonych i niebieskich strojach, którzy wydawali się teraz rozmazanymi plamami.
-         Oraz za piękną uroczystość Bożego Narodzenia, wypijmy razem!- dokończył Slughorn wesołym głosem. Wszyscy unieśliśmy kieliszki w podniosłym geście i łyknęliśmy soku.
-         A teraz, moi drodzy, bawcie się dobrze wśród rytmu muzyki i wybornych poczęstunków!- dodał profesor, a kilka osób krzyknęło ochoczo.
-         Chcesz zatańczyć?- spytał Dean, odstawiając kieliszek.
-         No pewnie- uśmiechnęłam się i chwyciłam go za ręce. Wyszliśmy na parkiet, zaczynając tańczyć do melodii, lecącej z zaczarowanego gramofonu. Wokół nas wirowały inne pary. Zauważyłam, że po prawej stronie McLaggen mocno obejmuje Hermionę, która minę miała nieco zmieszaną. Po lewej Zabini tańczył jakiś wytworny taniec ze swoją partnerką. W dali Neville pląsał z Hanną Abbot, a Harry z Luną, która ubrana była w dziwną, seledynową suknię...
Tańczyliśmy i tańczyliśmy, a ja widziałam przed sobą tylko te czekoladowe oczy. W końcu jednak się zatrzymaliśmy i zorientowałam się, że bolą mnie nogi.
-         Chyba czas odpocząć- powiedziałam, a Dean mi przytaknął. Podeszliśmy do stołu i usiedliśmy, popijając dyniowy sok.
-         Wiesz co, Ginny, muszę iść do toalety- stwierdził Dean- Poczekasz chwilę?
-         Jasne, idź.
Uśmiechnął się i ruszył w kierunku wyjścia. Obróciłam lekko głowę i zobaczyłam, że przy sąsiednim krześle siedzi Harry. Oczy miał wpatrzone w coś odległego.
-         Gdzie Luna?- spytałam. Zamrugał i spojrzał na mnie, omiatając wzrokiem moją różową suknię.
-         Rozmawia z tym facetem, który ponoć jest wampirem- wskazał na wysokiego mężczyznę o bladej cerze, który był pochłonięty rozmową z moją przyjaciółką- A gdzie Dean?
-         Poszedł do toalety.
-         Aha.
Patrzyliśmy się na siebie w milczeniu i miałam wrażenie, że oboje chcemy tego samego. Ale ja bałam się wyjść z propozycją...Nie po tym, co było...
-         Czemu poszedłeś z Luną?- spytałam po chwili- To znaczy, nie mam nic przeciwko, tylko...Sądziłam, że wybierzesz kogoś, na kim ci...zależy.
Harry otworzył usta, a potem je zamknął. W jego oczach pojawiła się jakaś dziwna tęsknota, a w świetle świątecznych lampek wydawał mi się jeszcze bardziej przystojny.
-    Nie ma nikogo, na kim mi zależy- odparł- A Luna przyszła tu ze mną jako...
-         ...przyjaciółka, domyśliłam się- wtrąciłam. Uśmiechnął się nieśmiało i spojrzał na tańczące pary(McLaggen z Hermioną gdzieś zniknęli).
-         Chcesz zatańczyć?- wypalił tak szybko, że ledwo zrozumiałam te dwa słowa, ale mimo tego, serce zabiło mi szybciej, powodując rumieńce na policzkach.
-         Dobrze- wstaliśmy i zobaczyłam, że jego zielone oczy lśnią czułością i szczęściem...
-         Już jestem, Ginny!- odezwał się głos za naszymi plecami. Szybko opuściliśmy dłonie, które właśnie zamierzaliśmy złączyć. Obróciłam się w stronę Deana z dziwną pustką. Zawsze chciałam, by był przy mnie, ale w tej chwili miałam ochotę go wykopać za drzwi.
Szybko przegoniłam wyraz niemiłego zaskoczenia z twarzy, uśmiechając się do niego.
-         To...ja wracam do Luny- powiedział Harry z nutą zawodu w głosie i oddalił się. Pragnęłam za nim pobiec, ale się powstrzymałam. W głowie miałam mętlik , wciąż widziałam te migdałowe, pełne czułości oczy...
-         Ginny?- Dean zamachał mi ręką przed nosem- Jesteś zmęczona? Nie chcesz tańczyć?
Nie, nie mam już najmniejszej ochoty, chcę pogadać z Harry’m...
-         Nie, wszystko w porządku. Tańczmy.
Chwyciliśmy się za dłonie i rozpoczęliśmy ponowny taniec, a ja nie mogłam przegonić z serca poczucia winy.

  












5 komentarzy:

  1. Cudowny blog! Uwielbiam Ginny, więc jak zobaczyłam Twój adres, to od razu weszłam na bloga ;D I nie żałuję! bardzo zaciekawiła mnie wymyślona przez ciebie historia :) Ale o tym wszystkim pisałam już na zapytaj ;D Oczywiście dodaję cię do linków i proszę o informowanie o nowościach!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!! ;)



    Julii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że sobie nie potańczyli xD...;)


    Julii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog ! ;D nie moge sie doczekać dalszych notek :)
    pisałam do cb na zapytaju ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog, dobrze, że dałaś link na zapytaju;*

    OdpowiedzUsuń