niedziela, 28 sierpnia 2011

Klub Ślimaka


Pierwszy tydzień w Hogwarcie minął całkiem spokojnie, choć nauczyciele zadawali o wiele dłuższe prace domowe niż w zeszłym roku. Starałam się tak rozdzielić rozkład dnia, by mieć czas na naukę i dla moich koleżanek i kolegów. Dopiero teraz zobaczyłam, jak wiele osób mnie lubi. Luna, Harry, Ron i Hermiona byli moimi stałymi przyjaciółmi, ale teraz jeszcze spędzałam popołudnia z moim chłopakiem, Deanem, z Demelzą, która opowiadała, że też chciałaby być w drużynie Quidditcha i czasem jeszcze rozmawiałam z Neville’m, czy moimi współlokatorkami. Byłam więc trochę zabiegana, ale cieszyło mnie to. Kiedy zaczynałam tu naukę, miałam tylko Hermionę.
Pewnego ciepłego, wrześniowego dnia siedziałyśmy razem na błoniach i przepytywałyśmy się z zielarstwa, kiedy nagle  Hermiona zaczęła zachowywać się dziwnie.
-         Co robią Pykopstrąki?- spytałam, ale ona nie odpowiedziała- Hej, słyszysz mnie?!
-         C-co?
-         Pykopstrąki- powtórzyłam, podążając za jej wzrokiem. Pod drzewem, nieopodal nas, siedzieli Harry i Ron, którzy też się do czegoś uczyli.
-         Są uporczywe. Gdy je trzymasz, wyskakują z ręki, a kiedy wyciskasz, wydają ciche pyknięcie- odpowiedziała szybko Hermiona, ale za późno. Zrozumiałam, o co chodzi.
-         Jak tam ty i Ron?- zapytałam cicho. Policzki mojej przyjaciółki poróżowiały.
-         Nie wiem. Nic. On traktuje mnie jak przyjaciółkę...I w dodatku ta Lavender Brown się do niego dowalała w pociągu...
-         Hm- dobrze wiedziałam, co znaczy nieodwzajemniona miłość i postanowiłam pomóc Hermionie tego uniknąć- Mogę go zapytać.
-         O co?
-         Co sądzi o tobie. Może mi powie.
-         Och, no nie wiem...- zerknęła na niego jeszcze raz i skinęła głową- No dobra, ale po prostu go zapytaj, nie mów, co ja czuję.
-         Jasne.
Po kolacji nadarzyła się dobra okazja. Hermiona(chyba celowo) zajęła Harry’ego, tłumacząc mu jakieś zadanie przy sąsiednim stoliku, więc ja usiadłam przy Ronie.
-         Cześć, siostra- mruknął, zamykając podręcznik do transmutacji- Uff, nigdy tego nie skapuję. Transmutacja ludzi to czarna magia!
-         Może Hermiona ci pomoże.
-         Taa, na to właśnie liczę.
-         Dobrze, że jest taka mądra.
-         No. Ja nie wiem, skąd ona tyle wie i jak jej się udaje to zapamiętać. Niezła jest.
-         Niezła?- pochwyciłam niewinne, udając się, że zapisuje coś w swoim Senniku.
-         No tak. W sensie, że taka mądra i sprytna.
-         Bardzo ją lubisz, prawda?
-         Tak, to moja najlepsza przyjaciółka, zaraz po Harry’m, ale...o co ci chodzi, Ginny?
-         O nic. Po prostu jestem ciekawa, co o niej myślisz.
-         Coś sugerujesz?
-         Nie- nabazgrałam jakieś przypadkowe litery w Senniku.
-         Hej, ty coś wiesz!- pochylił się nade mną- Hermiona coś ci mówiła o mnie? Ginny!
Już otworzyłam usta, by powiedzieć ,,nieważne’’, gdy przed nami stanął Colin.
-         Cześć!- zawołał ze swoim niegasnącym optymizmem.
-         Cześć. Co się stało?- dziwne, zarumienił się, gdy na niego spojrzałam.
-         Profesor Slughorn kazał mi to przekazać- wręczył mi jakiś list- Gdzie Harry? I Hermiona Granger?
-         Tam- pokazał Ron i Colin podszedł do moich przyjaciół, pogrążonych w rozmowie, dając im ten sam list. Ja rozwinęłam swój, rad, że  coś przerwało moje przesłuchanie.  
-         Co to?- dopytywał się mój brat, starając się zobaczyć litery na papierze.
-         Zaproszenie. Po kolacji mam przyjść do gabinetu Slughorna- przeczytałam- Suuuper.
-         Czemu ja tego nie dostałem?
Popatrzyłam na niego, współczując mu. No tak, on raczej nie był utalentowany w eliksirach ani urokach, a nasza rodzina nie była nikim ważnym. Wzruszyłam więc tylko ramionami.
Po kolacji poszłam z Hermioną do gabinetu profesora. Okazało się, że Harry nie mógł przyjść, bo miał jakieś spotkanie z Dumbledore’m.
Kiedy weszłyśmy do środka, zobaczyłyśmy stół pełen smakołyków, przy którym siedzieli uczniowie. Kątem oka zauważyłam, że Zabini uśmiecha się do mnie, gdy siadałam.
-         A gdzie jest Harry?- spytał Slughron.
-         Nie mógł przyjść- wyjaśniła Hermiona, którą profesor też zaprosił, bo miała bardzo dużą wiedzę. Nauczyciel zrobił zawiedzioną minę, ale szybko się opanował i zaczął temat o naszych rodzinach. Ze znudzeniem słuchałam, jak McLaggen opowiada o tym, jak spędził ferie z rodzicami i ministrem, jak Zabini wyjaśnia, że jego matka słynie z piękności i że miała już siedmiu mężów i jak biedny Neville mówi to co wie, o torturowaniu swoich rodziców. Potem Hermiona bełkotała coś o jej mamie i tacie, którzy są dentystami i wreszcie przyszła kolej na mnie. Widziałam, że Zabini patrzy się na mnie intensywnie.
-         Mój tata pracuje w ministerstwie w Biurze Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli- powiedziałam, starając się, by w moim głosie zabrzmiała duma- Mam sześciu braci, a ja jestem jedyną córką.
-         Słyszałem, że mieszkasz gdzieś na farmie, tak?- zapytał Slughorn.
-         Właściwie tak. Ale fajnie tam jest, w lato mamy dużo przestrzeni do zabawy.
-         Rozumiem....- zawahał się, a potem dodał- Czy panna Weasley, albo panna Granger jest dziewczyną Harry’ego?
Zatkało mnie i omal nie spiorunowałam go wzrokiem. Co mu do tego? Powiedział to tak przy wszystkich! Co za idiota!
Hermiona pokręciła głową, wyraźnie zmieszana.
-         Nie, proszę pana- oznajmiła- Harry nie ma dziewczyny.
-         Och, to szkoda. Taki wspaniały chłopiec...No dobrze, panno Bell, może teraz pani coś opowie o sobie.
Katie Bell zaczęła mówić o swojej rodzinie, ale nie docierały do mnie te słowa. W uszach wciąż dźwięczało mi pytanie Slughorna...Co by było, gdybym mogła odpowiedzieć ,,tak’’? Że to ja jestem jego dziewczyną? Jakie to by było uczucie...?
Daj spokój, Ginny!- upomniałam się- Przecież skończyłaś z nim! To tylko twój przyjaciel!
Przywołałam w myślach obraz Deana, jego ciemnych włosów, czekoladowych oczu i ciepła, gdy mnie przytulał....
Kiedy skończyło się spotkanie, zignorowałam zaczepne pożegnanie Zabini’ego i dogoniłam Hermionę.
-         Jak ci się podobało?- spytała.
-         Nudy. Widziałaś jak interesował się Harry’m? On ma na jego punkcie jakąś obsesję!
-         Zauważyłam. Ale z tą dziewczyną to już przesadził!- ściszyła głos- Pytałaś się Rona?
-         Tak, ale trudno od niego coś wyciągnąć. Uważa, że jesteś mądra, miła i bardzo cię lubi, ale nie wiem czy odwzajemnia twoje uczucie...
-         Och, chciałabym...- powiedziała Hermiona rozmarzonym głosem, poprawiając brązowe loki, a ja uśmiechnęłam się do niej. Nasze kroki niosły się echem po korytarzu....





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz