sobota, 27 sierpnia 2011

Wakacyjne sprawy

Te wakacje były jednymi z najlepszych w moim życiu, mimo, że musiałam znosić obecność Flegmy i kpin ze strony Rona(jak zwykle). Na ten moment słonecznego miesiąca trójka zamieniła się w czwórkę i z Hermioną, Ronem oraz Harry’m spędzałam większość wolnego czasu. Graliśmy w Qiudditcha w ogrodzie, pomagaliśmy mamie w obowiązkach domowych, rozmawialiśmy na różne tematy w pokoju Rona i trenowaliśmy grę w szachy czarodziejów czy eksplodującego durnia. Z Hermioną od dawna się już przyjaźniłam, Ron był moim bratem, ale jeszcze nigdy nie byłam tak blisko z Harry’m....
Teraz dopiero w pełni go poznałam i muszę przyznać, że okazał się jeszcze bardziej atrakcyjny niż do tej pory go uważałam. Kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam na peronie 9 i 3\4 byłam po prostu pod wrażeniem jego dokonania i sławy. To samo myślałam, idąc z nim do Hogwartu. Potem zrozumiałam, że to miły i odważny chłopak, który jednak nie zwraca na mnie uwagi.
Teraz było inaczej. Między Ronem, a Hermioną pojawiła się chemia i byli pochłonięci sobą, więc ja i Harry siłą rzeczy często rozmawialiśmy. Jego poczucie humoru, wrażliwość i życzliwość sprawiały, że był idealnym przyjacielem. Będąc przy nim już nie miałam problemu ze swoimi głupimi uczuciami. Moja dziecinna miłość pękła, zamieniając się w przyjaźń i wiedziałam, że on czuł to samo. Mieliśmy wiele wspólnych tematów, więc mogliśmy gadać do woli, siedząc w zielonym ogrodzie i podziwiając słońce na błękitnym niebie...
-         Nora to magiczne miejsce- odezwał się Harry podczas jednego z takich dni.
-         Wiem. Wielu tego nie rozumie, ale cieszę się, że wychowałam się właśnie tu. Mogę być biedna, mogę być zdrajcą krwi, ale jestem dumna, że mogłam dorastać w tak, jak to ująłeś, magicznym miejscu.
-         Jestem ciekaw, czy mój dom też byłby tak fajny.
Spojrzałam na niego. Polubił mnie tak bardzo, że teraz zwierza mi się ze swoich prywatnych odczuć?
-         Na pewno. Szkoda, że nie miałeś takiego dzieciństwa jak ja.
-         Voldemort też nie miał. Słyszałem, że urodził się w Sierocińcu.
-         Martwisz się nim?
W jego zielonych oczach dostrzegłam dziwny błysk.
-         Trochę. Ludzie oczekują, że to ja go pokonam,  a ja...mam tylko szesnaście lat, przeżyłem wyłącznie dzięki mojej mamie, nie znam, nie rozumiem tak wielu rzeczy...!Dlaczego mówią, że to ja jestem Wybrańcem?
-         Bo jesteś nim. Tutaj- wskazałam dłonią na jego serce- Wierzę, że sobie poradzisz, Dumbledore też. Wszystko będzie dobrze.
-         No nie wiem...- wiedziałam, że w tej chwili pomyślał o zmarłym Syriuszu, bo zacisnął pięści. Opanowałam odruch przytulenia go.
-         Harry...nie myśl teraz o tym.
Niespodziewanie dotknęłam jego ramienia, krzycząc ,,berek!’’ i zaczęłam uciekać. On też zerwał się z miejsca i ganialiśmy po całym ogrodzie, a jego śmiech pozwolił mi przypuszczać, że oderwałam go od złych myśli...
Wakacje mijały nam naprawdę świetnie. Oczywiście nie mogłam się pozbyć spojrzeń Flegmy, która dawała mi wyraźnie znać, że uznaje mnie i Harry’ego za uroczą parę. Zauważyłam też, że tym samym wzrokiem obrzuca Rona i Hermionę. To mnie zaczęło niepokoić, więc pewnego dnia zagadałam ją, gdy byłyśmy same w moim pokoju.
-         ...I mam nadzieję, że wyniki SUMÓW przyjdą lada dzień, już nie mogę znieść tego czekania...- paplała Hermiona, a ja jej przerwałam
-         Podoba ci się mój brat?
-         ...Jestem pewna, że z Eliksirów coś poszło mi nie tak....Co powiedziałaś?
-         Czy czujesz coś do Rona?
Zamrugała gwałtownie, a jej policzki poróżowiały.
-         No wiesz...Skąd ci to przyszło do głowy, Ginny?
-         Bo widzę jak na niego patrzysz.
-         Daj spokój! Ron to tylko mój...
-         To samo mówiłaś, gdy ci powiedziałam, że Krum wlepia w ciebie gały. No i przyznałaś potem, że coś między wami było.. To jak jest teraz? Przecież możesz być ze mną szczera.
-         Och, ja....No dobra- jeszcze bardziej poczerwieniała- Już od jakiegoś czasu czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. No wiesz, zawsze się kłóciliśmy i tak dalej, ale teraz zdałam sobie sprawę, że jest...czarujący. Tylko nikomu ani słowa!
-         Jasne- powstrzymałam śmiech. Nie spodziewałam się, że Hermiona wybierze
swoje przeciwieństwo.
-         Ale ty się nie złościsz, co? To w końcu twój brat....
-         Daj spokój, nie jestem taka jak on. Jak dla mnie może się spotykać z kim chce.
-         Aha- uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i zaraz dodała- A ty? Ostatnio dużo czasu spędzasz z Harry’m..
-         No bo wy z Ronem ciągle nas ignorujecie. A jeśli chodzi o Harry’ego to wiedz, że już mi przeszło.
Dziwnie się czułam, wypowiadając te słowa i wierząc, że są prawdą. Hermiona zmarszczyła brwi.
-         Serio?
-         Tak. Teraz się tylko przyjaźnimy. To Deanem jestem zainteresowana.
-         No i bardzo dobrze- uniosła kciuk w górę- Oczywiście, Harry to bardzo fajny chłopak, ale wiesz, on chyba nie bierze pod uwagę ciebie...
-         Wiem. Przykładem na to jest Cho Chang.
-         Och, tak, była przykładem. Teraz Harry z nią się rozstał, ale niewątpliwie kiedyś ją bardzo lubił.
-         Czemu się rozstali?
-         Cho była zazdrosna o mnie, a potem pokłócili się jeszcze o Mariettę.
-         Tę idiotkę, która nas wydała? Skoro ta Chang ją broniła, to faktycznie jest dziwna.
-         No. I tak się skończył pierwszy romans Harry’ego.
Wcześniej czułabym się niezręcznie, gdybym rozmawiała o życiu uczuciowym Harry’ego, ale teraz byłam po prostu zaciekawiona. Widocznie już mi przeszło. Byłam teraz nową Ginny- sprytną i twardą.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz