środa, 21 września 2011

Oczekiwanie

Drodzy czytelnicy!
Jesteśmy już na półmetku! Skończyłam opisywać szósty tom oczami Ginny i teraz zaczynam część siódmą ;D Tutaj mam więcej pola do wyobraźni, gdyż Ginny w oryginale pojawia się w nim rzadko :)
Dedykuję tę notkę wszystkim czytelnikom :) Dziękuję Wam za poświęcony czas i za komentarze. Jesteście super :D
***




Następnego dnia wszyscy uczniowie się spakowali i wsiedli do pociągu. Zajęłam miejsce w przedziale z Ronem, Hermioną, Harry’m, Luną i Neville’m. Upchałam kufer na półce i wyjrzałam przez okno. Zamek wydawał mi się teraz opuszczony i dziwnie smutny. Czy gdy tu wrócę we wrześniu, nadal wszystko będzie takie same?

Usiadłam jak najdalej od Harry’ego i unikałam jego wzroku przez całą podróż, nie chcąc kusić losu. Ale kiedy mieliśmy się rozstać na stacji, przytuliłam go mocno. Ron uniósł brwi, jednak go zignorowałam.

-          Kiedy do nas przyjedziesz?- spytałam.

-          Nie wiem. Twój tata mi powie. Pewnie za niedługo- uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę wuja, który czekał na niego z naburmuszoną miną.

-          Ginny, Ron, Hermiona!- mama wyłoniła się z tłumu i wyściskała nas czule. Potem pożegnaliśmy się z Hermioną i odjechaliśmy samochodem z ministerstwa do domu. Dobrze było znów zobaczyć Norę, teraz wśród kwitnących kwiatów i promieni słońca.

-          Za miesiąc ślub Billa i Fleur. A Fred i Greorge musieli zamknąć działalność i wrócić do domu- powiedziała mama, otwierając drzwi- Wasz ojciec ochronił Norę wieloma zaklęciami. Przez wakacje nie ruszacie się stąd, jasne? W Anglii już nie jest bezpiecznie.

-          Wiemy, mamo- rzuciłam zniecierpliwiona, gdyż doskonale zdawałam sobie sprawę z niebezpieczeństwa.

Przywitaliśmy się z bliźniakami oraz z narzeczonymi, a mama dała nam kolację.

-          Harry zerwał z tobą?- szepnął Ron podczas jedzenia, korzystając z okazji, że wszyscy słuchali dowcipów Freda i Greorge’a. Zapanowałam nad swoimi emocjami.

-          Tak będzie lepiej. Na razie nie możemy być razem- powtórzyłam jego słowa, udając, że jestem skupiona na nalewaniu soku.

-          Hm, przykro mi- powiedział, a gdy spojrzałam na niego ze zdumieniem, dodał- Chcę, żebyście byli szczęśliwi.

-          Dzięki.

Po kolacji udaliśmy się do swoich łóżek, a ja wiedziałam, że te wakacje nie będą tak piękne jak ostatnie.


-          Ale dlaczego nie mogę wam pomóc?- zdenerwowana spytałam po raz trzeci tego dnia.

-          Bo jesteś za młoda. Masz dopiero szesnaście lat!- odparowała mama, a tata i Lupin jej przytaknęli.

Westchnęłam ciężko i skrzyżowałam ręce. Byłam na nich zła, że uważają mnie za dziecko i nie pozwalają, żebym wzięła udział w przenoszeniu Harry’ego do bezpiecznej kryjówki. Też chciałam się do czegoś nadać, ale wszyscy wmawiali mi, że nie jestem jeszcze pełnoletnia. Ale Ron i Hermiona mają ryzykować? To nie fair!

Mama pożegnała z łzami trzynaście osób, mające eskortować Harry’ego. Ja też wymieniłam uściski z tatą, Ronem, Hermioną, Billem, Fleur, Hagridem, Tonks, Lupinem, Fredem i Greorge’m, Moody’m, Kingsley’em i Mundungusem. Bałam się o nich, a myśl, że będę siedzieć w domu bezczynnie, powodowała frustrację.

Gdy cała trzynastka wyszła, ze ściśniętym sercem usiadłam w fotelu i udałam, że czytam swój nowy podręcznik do zaklęć. Mama ulokowała się w kuchni, nerwowo myjąc blat stołu. Wiedziałam, że zanim tu wrócą, minie ponad godzina, ale wolałam w każdej chwili być blisko drzwi.

Za oknem robiło się ciemno, a ja nie widziałam tekstu przed sobą, a słyszałam tylko bicie własnego serca. Moje ciało było sparaliżowane strachem. Nienawidziłam czekać. Oczekiwanie to najgorsza rzecz podczas walki.

W końcu, gdy wydawało mi się, że minęły już całe wieku, weszłam do kuchni. Mama była biała jak ściana i co chwila wyglądała przez okno.

-          Mamo...czy oni nie powinni już tu być?- spytałam cicho.

-          Tak...-wychrypiała i pokazała mi stare pudełko i tenisówkę- Przyleciały bez nich. Coś im się...stało...

Zaczęła płakać, a ja przytuliłam ją drżącymi dłońmi.

-          To na pewno małe kłopoty. Zaraz się tu zjawią...Może wyjdziemy na dwór?

Wyszłyśmy na podwórko, oświetlone tylko gwiazdami. Było mi dziwnie zimno, a cisza aż raziła w uszy.

I nagle...Coś błysnęło, zawirowało i na ziemi pojawiły się dwie postacie. Jedną był Hagrid, a drugą...

-          Harry! Hagridzie!- mama przytuliła ich oboje, podczas gdy ja poczułam falę ulgi i nowego niepokoju o innych. Kiedy Harry uwolnił się z uścisku mamy, zaczął się tłumaczyć, że zaatakowali ich śmierciożercy i że cudem udało im się dolecieć do domu rodziców Tonks. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja miałam ochotę rzucić się mu na szyję i pocałować, ale wiedziałam, że nie wolno mi. Więc zamiast tego powiedziałam mu szybko, że przed nimi powinni przylecieć Ron i Tonks oraz tata i Fred, ale jeszcze się nie zjawili. Smutek i ból na jego twarzy jeszcze bardziej wzrosły.

-          To moja wina...-wyjąkał, a ja musiałam go przytrzymać, żeby się nie przewrócił. Czułam, jak jego mięśnie drżą ze zmęczenia. 

-          Ale co ty mówisz, kochaneczku! –oburzyła się mama-Ważne, że żyjecie, a oni na pewno zaraz przylecą!

Miała rację, bo zaraz znów coś zabłysło i z ciemności wyłonił się Lupin, podtrzymując Greorge’a. Znieruchomiałam, gdy zobaczyłam krew, cieknącą z ucha mojego brata.

-          Greorge!- zawołała mama z płaczem. 

-          Snape nas zaatakował- wyjaśnił Lupin, chwytając oddech. Na dźwięk nazwiska byłego nauczyciela, Harry szarpnął się lekko, ale nie pozwoliłam mu nigdzie się ruszyć, by nie zemdlał z wycieńczenia.

Hagrid zaniósł Greorge’a do salonu, a mama szybko pobiegła po opatrunki. Chciałam poprosić Harry’ego, by usiadł, ale uprzedził mnie Lupin, który brutalnie przycisnął chłopaka do ściany.

-          Hej!- krzyknęłam wojowniczo, wyjmując różdżkę.

-          Spokojnie- powiedział, nie spuszczając oczu z Harry’ego- Co siedziało w kącie, gdy Harry Potter po raz pierwszy odwiedził mnie w moim gabinecie w Hogwarcie?

To było niedorzeczne! Wiedziałam, że Harry nie jest oszustem, po prostu to wiedziałam. Moje przeczucia potwierdziły się, gdyż chłopak prawidłowo odpowiedział na pytanie, a Lupin go puścił i przeprosił.

Ledwie nakłoniłam Harry’ego do odpoczynku na fotelu, gdy znów ktoś przyleciał świstoklikiem. Lupin i Hagrid pobiegli do wyjścia i po chwili przyprowadzili Hermionę i Kingsleya. Oboje byli cali i zdrowi.

Przytuliłam moją przyjaciółkę, a mama zaczęła opatrywać ucho Greorga. Inni zdali relacje z lotu, ale ja prawie ich nie słuchałam, wyglądając za okno. Podskoczyłam, gdy do domu wpadli tata i Fred. Pobiegłam ich uściskać, a potem zrobiłam wszystkim po ciepłej herbacie, by zająć się czymkolwiek. W salonie rozmawiali o wydarzeniach dzisiejszej nocy, a ja niemal płakałam. Gdzie jest Ron i Bill? Gdzie Tonks i Fleur? I Szalonooki?

Właśnie podawałam herbatę, gdy Lupin krzyknął: Dora!, a Hermiona : Ron!

W Norze pojawiła się Tonks, tonąc w ramionach Lupina oraz roztrzęsiony Ron, którego Hermiona zaczęła obdarowywać pocałunkami. Poczułam ukłucie w sercu. Czemu ja tak nie mogłam przywitać Harry’ego?

Znów rozległ się huk i do domu weszli Bill i Fleur. Zalała mnie ulga. A więc cała moja rodzina przeżyła!

Mama uściskała ich, płacząc tym razem ze szczęścia.

-          Och, nic wam nie jest...- wyjąkała.

-          Nam nic. Ale Moody nie żyje- powiedział Bill. Zapadła cisza, tak jak wtedy, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci Dumbledore’a. Nie mogłam w to uwierzyć. On był taki twardy...

Milczenie przerwało obudzenie się Greorge’a, który zaraz zaczął zapewniać wszystkich, że czuje się znakomicie. Ból i żal trochę przysłoniła ulga. W końcu reszta przeżyła.

Wypiliśmy toast za Szalonookiego i rozeszliśmy się do swoich sypialni. Pożegnałam się ze szlochającą Hermioną i spojrzałam na Harry’ego. Był blady i smutny. Ja sama pewnie nie wyglądałam lepiej. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i szepnęłam bezgłośne ,,dobranoc’’. Potem weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Głowa mnie bolała od natłoku myśli. Przykryłam się mocno kołdrą i zasnęłam.



Kolejna notka będzie za kilka dni[mam nadzieję, bo mam problemy z internetem na kompie i muszę korzystać z laptopa siostry i dziadka ;)] Wasze blogi też oglądam regularnie i czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały ;)

I jak może zauważyłyście dodałam dodatek ,,polecam'', gdzie polecam Wasze blogi. Uważam, że Wam się należy: )
Aha, zaczęłam pisać też drugi blog też o tematyce HP. Jeśli macie czas możecie tam wpadnąć, ale nie chcę się narzucać, więc wybór należy do Was ;) www.czarnookacorkamagii.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie!

3 komentarze:

  1. Jest wspaniale!
    Serio, jest super ; f
    Masz talent. ; *
    Dziękuję, ze umieściłaś mój blog w polecanych . ;
    ; d

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nawet nie wiem jak mam cię przepraszać... A jednak spróbuję...
    Przepraszam, baaaardzo cię przepraszam! Już powoli zaczynam nie dawać rady, za dużo nauki, za dużo obowiązków... Jednak wiedz, że ZAWSZE czytam wszystkie notki, tylko komentarze mogą pojawiać się później... Ach, i od razu mówię, że teraz notki będę czytać tylko w weekendy, więc i komentarze będą się pojawiały dopiero w weekendy ;) Ale zawsze będą, może trochę później, ale będą na tyle prędko, na ile dam radę ;D
    A teraz co do notki... :)
    Dziękuję, że dodałaś mój blog do polecanych ;* <33
    Notka super! Tak, jesteś już na półmetku, więc GRATULUJĘ! Mam nadzieję, że dotrwasz do końca i że wytrzymasz ze mną xdd A ze mną trudno jest wytrzymać... xd ;p
    Pozdrawiam i 5/9 weny zostawiam! xd ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki ci za dodanie mojego bloga do polecanych , jak mi miło ! :*

    Notka piękna, choć smutna :(



    Pięknie piszesz swojego bloga ! Wspaniale się go czyta !

    Julii.

    OdpowiedzUsuń