poniedziałek, 5 września 2011

Marzenia się spełniają

Wieczorem wróciłam do wieży, czując w sobie dziwny spokój. Wreszcie byłam ze wszystkimi szczera, nawet ze sobą. Nie mogę się okłamywać, zawszę będę należała do Harry’ego. Żaden inny chłopak mi go nie zastąpi, a ja mogę mieć tylko nadzieję, że mój wybranek kiedyś odwzajemni moje uczucie...
Przy kolacji Dean nie usiadł obok mnie, co zwróciło uwagę Hermiony. Posłała mi zdziwione spojrzenie znad szklanki soku. Uśmiechnęłam się do niej lekko, chcąc przekazać ,,Załatwiłam to. Już po wszystkim’’.
A gdy wracałam samotnie korytarzem, wcale nie czułam żalu. To dobrze, że pozbyłam się fałszywych zauroczeń....
-         Ginny!
Jego głos sprawił, że serce zabiło mi szybciej, a gdy się obróciłam, moje usta mimowolnie rozciągnęły się w uśmiechu.
-         Co się stało, Harry?
-         Ja....słuchaj, chciałem ci powiedzieć, że nie zagram w meczu z Krukonami.
-         Co takiego?!
-         Mam szlaban u Snape’a.
Chciałam spytać, czy nie może go przełożyć, ale odpowiedź była jasna.
-         Zrobił to specjalnie, prawda?
-         Tak, to dodatkowa kara - mruknął Harry, po czym spojrzał na mnie uważnie- Chcę, żebyś zagrała za mnie.
-         Och...no nie wiem, nie jestem w tym najlepsza.
-         Proszę cię, Ginny. Dean będzie Ścigającym.
Widząc zapał w jego zielonych oczach, skinęłam głową.
-         No dobrze. Postaram się złapać tego znicza. 
-         Bardzo ci dziękuję.
Powinnam się ruszyć, ale nogi jakby wrosły mi w ziemię. Po prostu staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie. Z dołu dochodził gwar uczniów.
-         Hermiona mówiła, że zerwałaś z Deanem- odezwał się w końcu Harry, po czym jego policzki poróżowiały. Ja też poczułam się niezręcznie, bo nigdy nie rozmawialiśmy o naszym życiu uczuciowym.
-         Tak, nie jesteśmy już razem.
-         Dlacze...
-         Harry!- rozległ się głos za nami- Gdzieś ty zniknął? I co tu robisz z Ginny?
-         Y...sprawy Quidditcha. No wiesz, Ginny zagra za mnie przeciw Krukonom- wyjaśnił chłopak, a Ron kiwnął głową, nawet nie podejrzewając, że właśnie zniszczył nam romantyczną chwilę.
-         No to wracajmy, mamy jeszcze tej esej dla McGonagall...- powiedział i razem z Harry’m ruszyli ku Grubej Damie.
Poszłam za nimi, a mój spokój zaburzyło zażenowanie.
Ja mojego braciszka kiedyś po prostu zabiję!

Jakoś głupio się czułam, zakładając czerwone szaty i nie widząc nieopodal Harry’ego. Podczas tego roku przyzwyczaiłam się, że on zawsze jest z nami w szatni, że też ubiera strój Quidditcha i motywuje nas swoim cudownym głosem.
Teraz jego nieobecność mnie raziła, szczególnie, że Dean stał niedaleko mnie. Inicjatywę przejął Ron, zachęcając nas okrzykami, które poprawiły nam nastrój.
Dzień był ładny, choć w dali kłębiły się chmury. Na trybunach kibice wrzeszczeli żwawo, a komentatorem został Zachariasz Smith, co wcale mi nie pomagało.
Wzbiłam się w górę, oczami wyobraźni widząc Harry’ego w zimnym lochu Snape’a, które wykonuje jakieś niemiłe zadania. Czy on teraz też o mnie myśli? I właściwie, dlaczego dostał ten szlaban?
-         Ginny!- krzyknęła Demelza, gdy tłuczek świsnął obok mnie, omal nie rozwalając mi czaszki. Zamrugałam i postanowiłam się skupić na grze.
Dla Harry’ego.
Od tego czasu wyrzuciłam z głowy wszystkie zbędne myśli, wypatrując znicza. Mecz trwał już jakiś czas, nim ujrzałam złoty błysk w dali.
Pomknęłam w tę stronę, ale obok siebie zobaczyłam sylwetkę z czarnymi włosami, zrównującą się ze mną. To była Cho Chang, dawna dziewczyna Harry’ego. Wyglądała na zdeterminowaną.
Z całych sił poganiałam moją Kometę, pragnąc za wszelką cenę wygrać z rywalką. Byłyśmy coraz bliżej...
Jedynym wyjściem było przysunięcie się na sam czubek miotły. Ryzykowne, ale konieczne. Cho nigdy się na to nie zdobędzie.
Przesunęłam się do przodu, usiłując zachować równowagę...Wyciągnęłam dłoń... Cho obok zrobiła to samo...
I nagle moje palce zacisnęły się na złotej piłeczce. Zwolniłam i uniosłam znicza do góry.
-         Weasley złapała znicz- oznajmił Smith nieco zawiedzionym tonem- Musiała pewnie brać lekcje u Pottera. Ile ich było? Trzydzieści?
-         SMITH!- krzyknęła McGonagall, maskując ulgę.
-         No dobrze, dobrze, pani profesor. Gryfoni wygrali!
Czerwone plamy na trybunach ryknęły radośnie, a ja wylądowałam, czując jakąś lekkość w sercu.
-         Brawo, Ginny!- zawołała Demelza, ściskając mnie, a za nią pałkarze i Ron. Nawet Dean był zadowolony. W ogólnej radości weszliśmy do szatni.
-         Mamy puchar!- krzyczał Ron- SUPER!
Inni mu wtórowali, a ja śmiałam się serdecznie. Mimo kwietnia było mi gorąco i przyjemnie. Miałam ochotę polecieć do chmur.
Chcąc jednak uniknąć tarmoszenia, trochę się guzdrałam. Poza tym, miałam przeczucie, że powinnam wyjść ostatnia.
-         Idziesz?- spytała Demelza, gdy zostałyśmy już same.
-         Zaraz do was dołączę.
-         Okej. Czekamy.
I wyszła. Nałożyłam na siebie cynamonowy sweter i już chciałam iść, gdy nagle do szatni wszedł...Harry. Jego oczy błyszczały szczęściem i podziwem.  
-         Udało ci się- powiedział z uśmiechem, a ja nie mogłam się powstrzymać i skoczyłam ku niemu, napełniona dziwną śmiałością.
-         Tak!- zawołałam, przytulając się do niego. Jego ramiona mnie objęły troskliwie, a palce zanurzyły się w moich rudych włosach. Byliśmy wtuleni w siebie jak dwa posągi z marmuru, chłonące swoje ciepło.  
Po chwili unieśliśmy głowy, ale nadal się obejmowaliśmy. Zielone i brązowe oczy się odnalazły w tej samej sekundzie i słowa nie były już potrzebne. Wiedziałam, że czujemy to samo.
Nasze usta zetknęły się w słodkim, namiętnym pocałunku, o którym marzyliśmy już od dawna. Utonęłam w jego cieple i bliskości, a rytmy naszych serc się połączyły...
Wiele godzin później, gdy wreszcie skończyliśmy pocałunek, byłam najszczęśliwszą dziewczyną w Hogwarcie.
-         Dziękuję, Harry- wyszeptałam- Czekałam na ciebie. 
-         I ja na ciebie, Ginny.
Tak, po tych wszystkich nieszczęśliwych zdarzeniach, wreszcie zrozumieliśmy swoje uczucia.
-         Ron się wścieknie- dodałam z łobuzerskim uśmieszkiem.
-         Trudno. Było warto.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a ja nie mogłam uwierzyć, że byłam taka głupia. Dlaczego bałam się mu wyznać prawdę? On przez ten cały rok był we mnie zakochany.  
-         Masz ochotę na wspólny lot na miotle?- spytał, chwytając Błyskawicę.
-         No jasne.
Dosiedliśmy swoich mioteł i wzbiliśmy się w powietrze. Nigdy jeszcze nie byliśmy razem w tak ustronnym miejscu. Boisko wypełniała błogosławiona cisza, a czerwone promienie słońca oświetlały nasze sylwetki. Krążyliśmy wokół siebie jak dwa ptaki, wolne i zakochane. Popisywaliśmy się przed sobą, wykonując piruety w powietrzu. W pewnym momencie zatrzymałam się nad Harry’m, przekręcając się i zwisając głową w dół. Harry wplótł mi palce we włosy i złożył na moich ustach kolejny pocałunek. Nie całował jak Dean czy Michael Corner, był delikatny, ale zarazem czuły. Gdy nasze wargi były połączone, przyjemne dreszcze przechodziły po moim ciele, a serce biło mi szybko, jakby chciało mi się wyrwać z piersi...

Gdy zrobiło się ciemno, opuściliśmy boisko i ruszyliśmy do zamku. W wieży od dwóch godzin trwała impreza. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że weszliśmy, gdyż wszyscy podrygiwali w rytm głośnej muzyki. Na ścianie wisiał napis Gryfoni najlepsi!.
-         Chcesz iść do...- zaczął Harry, ale przerwało mu pojawienie się Rona, który szedł ku nam z szklanką kremowego piwa.
-         Gdzieście byli? McGonagall was porwała czy jak?- zapytał. Tuż obok niego stanęła Hermiona, dziwnie zarumieniona.
-         Ron, zostaw ich, chodźmy...
Ale wzrok mojego brata już padł na nasze złączone dłonie. Zmarszczył brwi, a oczy mu  pociemniały.
-         Co to ma znaczyć?- spytał, patrząc głównie na Harry’ego.
-         Ron!- pisnęła Hermiona, ale ten ją zignorował.
-         O czymś nie wiem?
-         To nasza sprawa- odparłam w końcu, bo Harry zbladł i wyglądał na zdruzgotanego- Już ci mówiłam, nie interesuj się!
-         Z moją siostrą?- Ron spiorunował wzrokiem swojego przyjaciela.
-         Ron, przepraszam, ale my...- zaczął Harry.
-         Żadnych ale! Nie mówiłeś nic, że się w niej zabujałeś! A przecież się przyjaźnimy!
-         Nie mówiłem, bo byś się wściekł!- odparował Harry.
-         No, miałeś rację!
-         Chłopcy!- upomniała ich Hermiona matczynym głosem. 
-         Zdradziłeś mnie- powiedział Ron ze złością.
-         A co ty sobie myślisz?!- warknęłam- To moje życie, zostaw nas w spokoju!
-         Proszę bardzo!
Mój brat obrócił się na pięcie i zniknął w tłumie.
-         Och, idę go jakoś udobruchać- westchnęła Hermiona, ruszając za nim.
-         Przepraszam- powiedział Harry- To przeze mnie...
-         No coś ty! Wszystko jest okej. Przejdzie mu.
Uśmiechnął się do mnie i zapytał:
-         Chcesz zatańczyć?
-         Chętnie- chwyciliśmy się za dłonie i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki, przyłączając się do świętowania. Miałam wrażenie, że od zawsze byliśmy sobie pisani, a nasze losy tylko czekały by się spleść całkowicie w ten pamiętny wieczór...
Teraz wiedziałam już, że marzenia się spełniają.  










6 komentarzy:

  1. no w końcu xd
    świetna scena na miotłach :)
    ogólnie ekstra !

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeny !
    Kurczę, wreszcie razem, wreeeeszcie !
    Notka cudowna , wręcz wspaniała !
    Ahh, taka romantyczna. ; *
    Tylko ten Ron ; (
    Kurczę, czemu on się wściekł ? ; /
    No, kiedy nowa notka ?
    Pozdrawiam, Elizu$kaaa z zapytaj ; ff

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak mi głupio, że "jestem" dopiero teraz ;( Ale szkoła daje nieźle w kość i niestety mam coraz mniej czasu na hobby i przyjemne sprawy... -,-Ale już jestem i przechodzę do notki ;)
    Wreszcie! Boże, ile ja na to czekałam! ;D Romantycznie <33
    Wreszcie razem ;*** ;D Nawet nie wiesz jak się cieszę ;))
    Tylko Ron... ;( Ech... Ale wierzę, że w końcu wszystko się ułoży ;))

    Pozdrawiam i 2/5 mojej weny zostawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. och!!
    suuper!
    normalnie wspaniały rozdział!
    W S P A N I A Ł Y !!! :D

    Julii.

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNE!
    Jestem pełna podziwu, na prawdę. Również jestem wielką fanką Ginny i uważam, że przedstawiłaś wszystko w wyjątkowy sposób. Oby tak dalej, pisz częściej!
    zapraszam też czasami na mojego bloga (który co prawda nie ma nic wspólnego z HP, wcześniej na to nie wpadłam :D) : http://invisiblemagicworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń