sobota, 3 września 2011

Nadzieja i list

Na wiosnę nauki było jeszcze więcej. Nauczyciele się chyba wściekli, do północy siedziałam w pokoju wspólnym, pisząc nudne wypracowania i ucząc się skomplikowanych zaklęć i eliksirów. Coraz częściej przypominano nam o SUMACH, które miały się odbyć w maju, czyli za dwa miesiące. Wszyscy piątoklasiści stali się teraz zabiegani i podenerwowani. Ja właściwie nie miałam ochoty wkuwać, przecież nie musiałam zdobyć jakiś wybitnych wyników, ale mama przypomniała mi już w dwóch listach, że będzie wściekła, jak zdam gorzej niż Ron, więc wzięłam się do roboty. Nagle biblioteka stała się bardzo zatłoczonym miejscem, bo wszyscy szukali w niej książek, potrzebnych do nauki. Mówiąc szczerze, miałam tego wszystko już dość.
Treningi Quidditcha też nie przynosiły mi takiej radości jak wcześniej. W kwietniu mieliśmy zagrać decydujący mecz z Krukonami i Harry zaostrzył nasze treningi. Nie pomagał mi też Dean, który nadal był nadopiekuńczy i zazdrosny, choć teraz mogłam się go pozbyć pod pretekstem nauki. On też zaczynał mnie wkurzać i poważnie zastanawiałam się nad zerwaniem z nim. Uczucie, które pojawiło się między nami w jesieni, teraz znikło, ale przez SUMY nie miałam głowy do chłopaków(to jedyna dobra strona tych egzaminów). Obiecałam sobie jednak, że zajmę się tym tuż po napisaniu testów.
W tym całym tłoku pojawiło się też wiele miłosnych nowości. Na przykład Seamus i Parvati zaczęli ze sobą chodzić, Harry wciąż był oblegany przez fanki, a Hermiona i Ron patrzyli na siebie częściej niż zazwyczaj.
Wzdychałam w duchu, widząc wokół siebie te zakochane pary. Dlaczego tylko ja nie mogę się szczęśliwie zakochać?

Wiosna coraz bardziej dawała się we znaki. Za oknami słońce wychodziło zza chmur, oświetlając dormitorium. Siedziałam tu sama, usiłując zapamiętać jakieś idiotyczne daty z historii. Przed chwilą uciekłam z pokoju wspólnego, bo Dean ciągle mnie męczył, żebyśmy poszli na spacer, żebym się oderwała od nauki i wypoczęła. Ale nie miałam ochoty z nim nigdzie pójść. Ostatnio zrobiłam się wobec niego obojętna, tak jak jeszcze rok temu. Moje uczucie do niego wygasło i teraz mnie po prostu męczył.
Cóż, ostatnio wszystko mnie męczyło i wkurzało.
Z głębokim westchnieniem rzuciłam podręcznik Bathildy Bagshot na podłogę. Rozległ się huk, który mnie usatysfakcjonował.
-         Mam w nosie historię!- krzyknęłam do siebie i już chciałam się położyć z powrotem na łóżku, gdy drzwi się uchyliły i stanęła w nich Hermiona.
-         Mogę się z tobą pouczyć?- spytała, trzymając w rękach dwa tomy- Na dole jest straszny hałas. I jakiś siódmoklasista odpalił te torpedy od Freda i Greorga, więc postanowiłam się ewakuować.
-         Rozumiem. Siadaj. Ja właśnie skończyłam.
Wytrzeszczyła oczy na książkę, leżącą na ziemi.
-         Daj spokój, Ginny, musisz się uczyć. To bardzo ważne...
-         Wiem, ale historii nie zamierzam wkuwać. To jest jakieś powalone...
Hermiona usiadła obok mnie, a ja postanowiłam, że skorzystam z okazji i wypytam się ją o mojego brata.
-    Jak tam Ron?
-         C-co?- udawała, że dalej czyta.
-         Jesteście razem?
-         No, jeszcze nie, ale jest już dobrze. Zerwał z Lavender i ostatnio jest dla mnie taki miły...A ty i Dean?
-         Kiepsko. Już mi się nie podoba- wyznałam, rada, że mogę wreszcie o tym z kimś porozmawiać. Hermiona oderwała wzrok od książki i patrzyła na mnie uważnie.
-         Jak to?
-         No, po prostu mi przeszło.
-         Przykro mi.
-         I w dodatku on jest zazdrosny o Harry’ego...
-         O Harry’ego?
-         No tak, bo wiesz...- moje policzki zrobiły się purpurowe, wiedziałam, że nie powinnam tego mówić, ale czułam, że sama już dłużej nie wytrzymam- Znów się w nim zakochałam
-         Co takiego?!- zdziwiła się Hermiona. W jej oczach pojawił się niepokój- Nie, tak nie można! Ginny, przecież tyle razy ci mówiłam, że...- Nagle urwała, zakrywając sobie usta dłonią i patrząc się w dal. Podążyłam za jej wzrokiem, ale nic nie zauważyłam.
-         Co jest, Hermiono?
-         Już rozumiem! Dlaczego pytał o ciebie i Deana, dlaczego na bal zaprosił Lunę, dlaczego ostatnio jest jakiś dziwny...On...chyba też coś do ciebie poczuł, Ginny.
Wpatrywałyśmy się w siebie przez chwilę, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co powiedziała. A jeśli faktycznie ma rację? Jeśli on...?
Serce biło mi szaleńczo, a ja pragnęłam pobiec do Harry’ego i zapytać się go...Choć wiedziałam, że to idiotyczny pomysł.
-         Jesteś pewna?- spytałam w końcu Hermionę.
-         Nie na sto procent. Ale od jakiegoś czasu Harry zachowuje się inaczej niż zwykle, więc całkiem możliwe, że nareszcie zrozumiał swoje uczucia. Muszę się go o to zapytać.
-         Dobra, to by było sup...-urwałam, bo przez okno wleciała szara sowa i wylądowała tuż przede mną. Odpięłam od jej nóżki list, a ona pohuknęła i odleciała.
-         Pewnie to kolejne ostrzeżenie od mamy- mruknęłam, otwierając list. Pismo nie należało jednak do mojej mamy, nigdy wcześniej go nie widziałam. Przeczytałam wiadomość  z coraz większym osłupieniem na twarzy.
-         Co to jest?- spytała niecierpliwie Hermiona. Podałam jej list, a ona przeczytała na głos:

Droga Ginny,
Od dawna chciałem Ci to powiedzieć, ale nie miałem odwagi. Jesteś naprawdę piękna i chciałabym wreszcie z Tobą porozmawiać. Nie wiem, co Ty do mnie czujesz, ale chcę, żebyś wiedziała, że zakochałem się w Tobie. Ponieważ ciągle jesteś zajęta, chciałem Cię zaprosić na spacer po Hogsmeade. Wypad, jak wiesz, będzie za tydzień. Umówmy się o dwunastej przy sklepie Zonka. Przyjdź, bardzo mi na tym zależy.

Pozdrawiam
Wielbiciel

Na początku przeszło mi przez głowę, że to może być Harry, ale wydawało mi się, że liściki miłosne są do niego niepodobne. On by po prostu ze mną porozmawiał.
-         No pięknie. Masz pomysł kto to może być?- spytała Hermiona.
-         Nie wiem. Może Zabini?
-         Daj spokój, on nie jest taki delikatny! Poza tym, widziałam niedawno jak całował się z jakąś Ślizgonką, więc pewnie już odkochał się w tobie.
-         No tak. W takim razie kto? Chyba nie myślisz, że to Harry?
-         Nie, raczej nie. To nie w jego stylu.
-         To co mam zrobić? Powinnam tam przyjść? To może się okazać jakimś żartem.
-         Hm, sklep Zonka jest na głównej ulicy Hogsmeade. Nawet jeśli to głupi dowcip, nic ci się nie stanie.
-         Och, no dobra, pójdę tam. Ale wezmę na wszelki wypadek te Krwotoczki Truskawkowe od Freda i Greorga. 
Hermiona uśmiechnęła się, a ja położyłam list na stoliku nocnym. Cichy wielbiciel, tego mi jeszcze brakowało!



2 komentarze:

  1. Świetne !!!

    Julii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz, jednak czasu mam coraz mniej :P
    Notka (tak, jak poprzednie, które dopiero teraz przeczytałam) jest ekstra! Może Ginny wreszcie będzie z Harrym? Super by było! I kto napisał ten tajemniczy liścik??? Nie możesz tak trzymać w niepewności ;] tak nie wolno xdd.
    Pozdrawiam i 1/3 weny zostawiam!

    OdpowiedzUsuń