sobota, 17 września 2011

Powstrzymując łzy

Gdy Harry wrócił od McGonagall oznajmił nam, że jednak nie zamkną Hogwartu. Bardzo się z tego ucieszyłam, bo lubiłam przebywać w tym zamku i czułam się tu bezpieczna. Poza tym, mając przyjaciół u boku,  wiele łatwiej było mi działać przeciw Voldemortowi.
Przedyskutowaliśmy też wszystkie wydarzenia ostatniego wieczoru. Dowiedziałam się, że Malfoy przedostał do zamku śmierciożerców za pomocą Szafki Zniknięć, że użył Proszku Natychmiastowej Ciemności, by nas zmylić i że w dłoniach trzymał Rękę Glorii, która dawała mu światło. Musiałam przyznać, że Malfoy jest skończonym dupkiem i idiotą, skoro myślał, że sam zabije Dumbledore’a. Jednak byłam trochę zła na siebie, że nie zareagowałam wcześniej. Wtedy moglibyśmy ich powstrzymać...Ale morderca Dumbledore’a i tak był już tu wcześniej.
Snape. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy go nie lubiłam, bo był złośliwy w stosunku do Gryfonów i często odbierał nam punkty, ale...tego się po nim nie spodziewałam. Nie sądziłam, że ktokolwiek z nauczycieli może dokonać tak strasznego czynu...
Ale nikt nie był tak wściekły na niego jak Harry. Wiedziałam, że od dawna nienawidził Snape’a i że nie umiał sobie wybaczyć, iż go nie zdemaskował albo powstrzymał. Mówiłam mu, że to nie jego wina, że wszystkich nas oszukał i zdradził, ale on nie chciał słuchać. Było mi go żal. Jak jeden chłopak może przeżyć tyle nieszczęść? Najpierw rodzice, potem Syriusz, teraz zaufany nauczyciel...Harry był bardzo dzielny, ja bym nie potrafiła dalej żyć, gdyby ktoś z mojej rodziny umarł.
Cóż, wiele osób mogło zginąć tej nocy. Ja na szczęście wypiłam Felix Felicis i to dzięki niemu unikałam ciosów Amycusa Carrowa(bo tak się nazywał ów śmierciożerca, który mnie zaatakował).
Długo jeszcze dyskutowaliśmy o tym wszystkim, a im dłużej to wałkowaliśmy, tym łatwiej mi się było z tym oswoić.
W końcu jednak przyszła McGonagall(nowa dyrektorka) i kazała nam wracać do dormitoriów. Byłam oburzona tym pomysłem, ale gdy tylko weszłam do sypialni, musiałam jej podziękować. Nie zważywszy na pytania moich współlokatorek, rzuciłam się na miękkie łóżko i zasnęłam w mgnieniu oka.

Obudziłam się dopiero popołudniu. Od Demelzy dowiedziałam się, że odwołali lekcje i że McGonagall ogłosiła, iż za dwa dni odbędzie się pogrzeb, a następnie wrócimy do domów.
Na kolacji zastałam Harry’ego, Rona i Hermionę. Wyglądali znacznie lepiej niż rano, ale smutek w ich oczach nie zniknął. Wszyscy zresztą byli przygnębieni i wystraszeni. Fakt, że śmierciożercy się tu dostali i że zabili dyrektora był rzeczywiście straszny. Zauważyłam, że nawet Ślizgoni są wstrząśnięci.
-         Jak się czujesz?- spytał Harry, gdy nakładałam sobie na talerz omlet.
-         Dobrze. A ty?
-         Jakoś.
Wzruszył przy tym ramionami, nie patrząc na mnie. Czułam, że za jego okularami czają się łzy.
Dotknęłam jego ręki.
-         Chcesz się przejść?- zapytałam łagodnie.
-         Ja...Tak.
Po zjedzeniu kolacji wstaliśmy i wyszliśmy na błonia. Na niebie już pojawiły się gwiazdy. Zwykle wyjścia o tej porze były pilnowane, ale teraz nauczyciele nie mieli do tego głowy.
Trawa chrzęściła pod naszymi stopami, a lekki wiatr rozwiewał nam włosy. Harry patrzył się na jezioro, zatapiając się w myślach. Nie próbowałam przerwać ciszy, tylko wzięłam go za rękę. Zaczęliśmy w milczeniu spacerować nad brzegiem wody.
Po jakimś czasie Harry wreszcie się odezwał:
-         Dziękuję, Ginny. Już mi lepiej.
Oparłam głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w bicie naszych serc.
-         Zawsze możesz na mnie liczyć- odparłam i nagle poczułam, że jego ciało lekko się spina. Nie podniosłam głowy, ale nie potrafiłam zdławić poczucia niepokoju. O czym przed chwilą pomyślał Harry?

Bill obudził się tego samego wieczoru. Bardzo mi ulżyło, gdy zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz, opartą o poduszkę. Nie przeszkadzało mi nawet, że Fleur kręci się obok niego, jakby już była jego żoną.
-         I co z nim?- spytałam półgłosem tatę.
-         Na razie dobrze, choć na kolację zjadł surowe mięso.
-         Cóż, mogło być gorzej.
-         Taak. W gruncie rzeczy nic mu nie jest.
Ta wiadomość mnie ucieszyła i przysłoniła niepokój o Harry’ego.

Za dwa dni obył się pogrzeb Dumbledore’a. Dzień był ładny i słoneczny. Wydawało się, że pogoda płata nam figle, gdyż słońce było przeciwieństwem naszych uczuć. Nadal trudno mi było się pogodzić ze śmiercią dyrektora i było mi naprawdę smutno.
Na ten dzień ubrałam czarną suknię do kolan z szerokim, falbaniastym dołem. Sama ją wyczarowałam i miałam nadzieję, że była odpowiednio elegancka. We włosy wpięłam czarną spinkę, którą dostałam od mojego chłopaka.
Nad jeziorem zgromadziło się bardzo dużo czarodziejów, więc ledwo udało mi się złapać z Harry’m, Ronem i Hermoną miejsce obok Luny. Oprócz uczniów Hogwartu na pogrzeb przybył cały Zakon Feniksa, pracownicy ministerstwa i wiele osób, których nie znałam. Teraz dopiero zrozumiałam jak wielkim czarodziejem był ten mądry starzec z siwą brodą.

Rozglądnęłam się. Z przodu stał Korneliusz Knot, McGonagall i jeszcze dwie inne osoby w czarnych, uroczystych szatach.
I nagle cały gwar przyciszonych szeptów umilkł. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam Hagrida, niosącego ciało Dumbledore’a. Niewiele dostrzegłam poprzez Rona i Hermionę, ale pomyślałam sobie, że dyrektor wygląda tak jakoś...spokojnie. Jego twarz nie zastygła w gniewie czy szoku, tylko w lekkiemu zdumieniu, jakby nie spodziewał się, że śmierć zabierze go tej nocy.
Dumbledore został położony białym marmurowym łożu. Spojrzałam na Harry’ego. Zaciskał wargi w niemym krzyku bólu. Posłałam mu blady uśmiech, a on odpowiedział mi tym samym, choć zdawało mi się, że jego oczy jeszcze bardziej posmutniały.
Czarodziej na środku zaczął przemawiać o czynach i życiu Dumbledore’a. Podczas jego mowy w mojej głowie stawały żywe obrazy dyrektora uśmiechającego się do nas w Wielkiej Sali, pocieszającego mnie, kiedy mokra i zakrwawiona przyszłam do jego gabinetu, gdy obwieszczał nam, że tata został zaatakowany przez węża, gdy walczył z Voldemortem. Przypomniał mi się jego spokojny głos, poczucie humoru i siwa broda...
Nie chciałam płakać, tym bardziej, że Hermiona, Luna i inne dziewczyny szlochały już w najlepsze, a ja chciałam się okazać twardsza, ale...I moje oczy się zaszkliły.
Tymczasem czarodziej skończył i nastąpiły dwie niesamowite rzeczy. Po pierwsze na skraju lasu pojawiło się stado centaurów, wystrzelając strzały w hołdzie dla Dumbledore’a, a po drugie ze strony jeziora dobiegł nas głos. Piękny, nieziemski, ale bardzo smutny. Zauważyłam, że nad wodą pojawiają się trytony i to one śpiewają, by uczcić ten pogrzeb.
Gdy świsty strzał i syreni śpiew ucichły, ciało Dumbledore’a stanęło w płomieniach. Hermiona, stojąca obok mnie, wzdrygnęła się lekko, a parę osób krzyknęło. Jednak po chwili ogień opadł, a na jego miejscu pojawił się marmurowy grobowiec, w którym już na zawsze miał leżeć nasz dyrektor.
Teraz głos przejęła McGonagall, wspominając jeszcze w kilku słowach Dumbledore’a i prosząc nas o minutę ciszy. Gdy upłynął wyznaczony czas, ludzie z zasępionymi minami zaczęli się rozchodzić. Właśnie patrzyłam się na Hermionę, która łkała w ramionach Rona, gdy poczułam, że ktoś mnie chwyta za rękę. Obejrzałam się i zobaczyłam Harry’ego.
-         Ginny, możemy porozmawiać?- spytał, a na jego twarzy malowała się powaga.
-         Dobrze- odparłam, wiedząc, że cokolwiek powie, będzie to ważne.
Bez słów oddaliliśmy się od marmurowego grobu i ruszyliśmy przez polanę, zostawiając w dali innych. Byliśmy sami w naszym wspólnym świecie.
Harry patrzył się na Zakazany Las dziwnym wzrokiem, a moją czarną suknię szarpał wiosenny wiatr. Gdzieś w dali śpiewały ptaki.Cisza się przedłużała, ale ja nie miałam zamiaru jej przerwać. Czułam, że słowa Harry’ego nie będą przyjemne i wydawało mi się, że już wiem, co usłyszę...
-         Ginny...Nie możemy być razem- odezwał się w końcu Harry. Przystanęłam, widząc, że jego zielone oczy błyszczą żalem.
Nie. Nie mów tego. Potrzebuję cię.
Tak miałam zamiar krzyknąć, błagając go o zmienienie decyzji. Ale wiedziałam, że nie mogę nic z tym zrobić. Nasza miłość nie jest tak ważna jak pokonanie zła.
Spojrzałam na niego odważnie, zachęcając do uzasadnienia poprzedniego zdania.
-         Ja...bardzo bym chciał...To dla mnie też jest trudne, ale mam misję do wykonania i nie wracam do Hogwartu. Poza tym my...- zająknął się Harry, próbując znaleźć właściwe słowa. Uśmiechnęłam się do niego smutno, ukrywając zdumienie i ból.
-         Rozumiem. Powinieneś zrobić wszystko by go zniszczyć.
-         Nie chodzi tylko o to! Pamiętasz, jak zabili Syriusza? Wykorzystali moje uczucia! Mogą zrobić teraz to samo. Gdy tylko się dowiedzą o nas...
-         ...to mnie porwą, by dotrzeć do ciebie- dokończyłam za niego. Skinął głową.
-         Na razie musimy się rozstać. To koniec naszej bliskości, spojrzeń i pocałunków...
Stał tylko o cal ode mnie. Czułam na twarzy jego oddech, a nasze oczy wpatrywały się w siebie z tęsknotą.
Moje serce zostało złamane. Wiedziałam, że nasze rozstanie jest konieczne i że muszę być twarda, ale to przychodziło mi  z wielkim trudem. Starałam się nie rozpłakać.
Nie dlatego, że on ode mnie odchodził. Dlatego, że czeka go trudne zadanie, a na końcu starcie z Voldemortem. Bałam się go stracić na zawsze. A może ta rozmowa jest naszą ostatnią?
-         Dobrze- odparłam, pokonując ból serca- Ale wiedz, że ja zawsze będę twoja.
Twarz Harry’ego lekko drgnęła i znalazł się jeszcze bliżej. Nasze usta się niemal muskały, gdy wyznał:
-         A ja zawsze będę cię kochał.
To powiedziawszy, odwrócił się i ruszył w stronę Rona i Hermiony.
Zacisnęłam wargi, powstrzymując łzy.
Tak będzie lepiej. Tak musi być. On jest Wybrańcem i ma zadanie. A ja jestem tylko jego dziewczyną.
Patrzyłam się za oddalającą się sylwetką Harry’ego, a wiatr targał moje płomieniste włosy w jego stronę. Postanowiłam, że będę na niego czekać, choć by to miało trwać całe lata.

  

5 komentarzy:

  1. wspaniała scena pogrzebu Dumbledore'a ;(((((

    świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże kochany...Nie ; (
    No nie, no ;(
    Dlaczego ?
    Biedna Ginny, biedna Ruda. ; //
    Kurczę, będę ryczeć, no!
    Ah, , dlaczego on musiał z nią zerwać?
    Rozdział cudny, kochany Albus, biedna Ginny, eh . ; * ; (
    Mam jedną WIELKĄ KRYTYCZNĄ uwagę do bloga!
    Szablon! Byłby wspaniały, ale ta fota Ginny jest wręcz ohydna! Wyszła tak...jak buldog, niekorzystnie...Zmień ją, radzę Ci. Na jakąs ładniejsza...Niekoniecznie Ginny, możesz Bonnie Wright. ; *
    Poza tym genialnie. ; d

    OdpowiedzUsuń
  3. Buuu ;(( Smutna notka ;< Ale bardzo dobrze napisana ;))
    Biedny Dumbledore... ;<
    Biedna Ginny ;<
    Biedny Harry ;<
    Ale rozdział genialny!
    Przepraszam, że tak krótko, ale czas mnie dzisiaj goni ;//
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis pogrzebu wspaniały !
    Opis rozstania także !
    Ob wydarzenia smutne, ale napisane zawodowa ;D

    Julii.

    OdpowiedzUsuń