piątek, 23 grudnia 2011

Miecz bohaterów

Czasem w pechu można znaleźć też dobre strony. Czasem nawet w ciemności znajduje się upragnioną wskazówkę, która mówi, co czynić dalej. Taki paradoks spotkał mnie pewnego grudniowego dnia.
- Nie wyrywaj się, idiotko!- zawołała Alecto, ciągnąc mnie za bluzkę przez korytarz.
Szarpałam się, ale tylko dla honoru. Dobrze wiedziałam, że nie mam szans na uniknięcie kary i że będzie to kara bolesna. Trudno. Musiałam walczyć z Carrowami, choćby kosztowało mnie to życie. Teraz też nie mogłam odpuścić sobie kilku uwag na mugolotępieniu, szczególnie, że nikt inny nie przeciwstawiłby się teorii Alecto, która głosiła, że szlamy zupełnie różnią się od czarodziejów i że powinny być zaliczane do niebezpiecznych stworzeń magicznych. Pomyślałam o mojej przyjaciółce Hermionie i od razu postanowiłam działać. Ta świnia nie będzie jej obrażać. Posypało się więc kilka obelg i teraz Alecto ciągnęła mnie do dyrektora. Powinnam się bać, ale widocznie gniew przyćmił to uczucie.
Kobieta powiedziała hasło i weszłyśmy do gabinetu, który znacznie zmienił się odkąd Snape w nim urzędzował. Dywan i zasłony miały odcień malachitu, wymyślne urządzenia Dumbledore'a zniknęły, a w całym pomieszczeniu panowała zimna atmosfera.
Snape widocznie musiał ją produkować na bieżąco, gdyż za jego pobytu w lochach też było tam tak ponuro.
Czarnowłosy mężczyzna uniósł głowę znad pergaminu i spojrzał na nas wyczekująco.
- Snape, ta smarkula przebrała dziś miarkę!- zaczęła Alecto, a na jej twarzy malowała się złość- Już od dawna mamy z nią problemy, więc trzeba coś zrobić! Najlepiej wyrzucić ją ze szkoły.
- Tylko na to czekasz, co?- syknęłam, a jej pulchne palce zacisnęły się boleśnie na moim ramieniu
- Jest niegrzeczna, uparta, niewychowana, impulsywna...Założę się, że to ona odpowiada za te napisy na murach!
- To możliwe, ale pozwól mi porozmawiać z tą Weasley- odezwał się Snape, a ona wytrzeszczyła oczy.
- Mam wyjść?- oburzyła się, na co posłał jej lekki uśmiech.
- Zgadza się.
- Ale...
- Ja tu jestem dyrektorem. Ma
ła pogawędka i wszystko będzie dobrze.

Alecto rzuciła mi nienawistne spojrzenie i opuściła pomieszczenie. Spojrzałam w czarne oczy mordercy i dopiero teraz poczułam ukłucie lęku. Niechęć mieszła się ze strachem...Stałam tak przez kilka sekund, nie zdolna wypowiedzieć ani słowa. On też chwilę jakby oceniał sytuację.
- Słyszałem, że sprawiasz problemy- mruknął pogardliwie.
- Tak i to spore- uśmiechnęłam się dzielnie. Westchnął.
- Zastanawiam się, czy rzeczywiście chcesz zostać wyrzucona. To jest twój cel?
Milczałam, mrużąc tylko oczy.
- Dla mnie to bez znaczenia. Jeden kłopot mniej. Więc pytam się, Weasley. Przepraszasz czy żegnasz się?
- Nie może mnie pan po prostu ukarać?
- Kary nie robią na tobie wrażenia jak widzę.
Zacisnęłam zęby. Nie będę przepraszać, nie tego mordercę, nie, nigdy...Ale czy chcę zostać wydalona? Przecież ja muszę tu być, muszę prowadzić ruch oporu, muszę walczyć dla Harry'ego...
Snape niespodziewanie uniósł różdżkę. Serce podeszło mi do gardła i w pierwszej chwili pomyślałam, że chce mnie zabić. Byłam bezbronna, mogłam tylko czekać z otwartymi ustami na jego ruch.
Przybliżył się do mnie, a ja zauważyłam, że w jego oczach nie widać złości czy satysfakcji. Był skupiony i może nawet nieco zaskoczony?
Jego wargi się poruszyły i nagle z jego różdżki wystrzelił snop mglistego światła, lecącego w moją stronę. Doznałam znanego mi już skądś uczucia. Wszystko zamazało się we mgle, przez moment byłam zupełnie ogłupiała, a potem moje oczy ukazały mi obrazy.

W dali słychać było radosne głosy i nucenie kolęd.
Rudowłosa dziewczyna podeszła do chłopaka, stojącego w salonie. Przez chwilę oboje milczeli, ale zaraz wybuchnęli śmiechem, widząc swoje opłatki o marnej wielkości.
- Wesołych Świąt!- odezwała się dziewczyna.
- Nawzajem, Ginny.
Wymienili si
ę opłatkami i przytulili.


Rudowłosa i czarnowłosy stali na skraju Zakazanego Lasu.
-Ginny...Nie możemy być razem- odezwał się Harry. Na twarzy dziewczyny pojawił się smutek.
- Ja...bardzo bym chciał...To dla mnie też jest trudne, ale mam misję do wykonania i nie wracam do Hogwartu. Poza tym my...- zająknął się, a ona uśmiechnęła się lekko.
- Rozumiem. Powinieneś zrobić wszystko by go zniszczyć.
- Nie chodzi tylko o to! Pamiętasz, jak zabili Syriusza? Wykorzystali moje uczucia! Mogą zrobić teraz to samo. Gdy tylko się dowiedzą o nas...
- ...to mnie porwą, by dotrzeć do ciebie- dokończyła za niego. Skinął głową.
- Na razie musimy się rozstać. To koniec naszej bliskości, spojrzeń i pocałunków...
- Dobrze. Ale wiedz, że ja zawsze będę twoja.
- A ja zawsze będę cię kochał.
Chłopak odwrócił się i odszedł, zostawiając dziewczynę ze łzami w oczach.
 
Ginny i Harry znajdowali się w pokoju oświetlonym letnim słońcem. Dziewczyna przysunęła się do niego, a on objął ją ramieniem i oboje zaczęli namiętny pocałunek. Na ich twarzach widać było rozkosz.

W namiocie panowała panika. Goście krzyczeli i uciekali. W jednym z kątów za ręce chwycili się brązowowłosa dziewczyna i dwoje rudzielców. Oczy jednego spojrzały na Ginny z tęsknotą, a potem cała trójka teleportowała się.

W pokoju wspólnym przebywały tylko dwie osoby. Rudowłosa z radosną miną przytuliła ciemnowłosego chłopaka.
- Harry by
łby z nas dumny...- mruknął Neville. Ginny westchnęła.
- Wiem.

Nagle zewsząd pojawiła się biel. Zamrugałam i zobaczyłam, że znów znajduję się w mrocznym gabinecie dyrektora. Leżałam na podłodze i dyszałam ciężko. Snape pochylał się nade mną, a jego mina wyrażała mieszankę zdumienia, zaintrygowania i niezadowolenia.
- Co pan zrobił?!- zawołałam, czując zdezorientowanie. Jego zimne dłonie zacisnęły się na moim nadgarstku, a czarne oczy świdrowały na wylot.
- Weasley, to dla twojego dobra. Obliviate.
Jasna smuga z jego ró
żdżki zamigotała mi przed oczami, sprawiając, że poczułam się dziwnie. Miałam wrażenie, że coś atakuje moją głowę, że ona staje się coraz bardziej lekka...

Ostatnią rzeczą ,jaką zobaczyłam, był błysk złota w szklanej gablotce tuż za ramieniem Snape'a.

Wróciłam do pokoju wspólnego z mętlikiem w głowie. Miałam wrażenie, że coś tu jest nie tak. Wiedziałam, że na mugolotępieniu byłam niegrzeczna i Alecto wysłała mnie do dyrektora, a on...Co? Nic nie pamiętam, mam w głowie pustkę.
Gryfoni patrzyli na mnie z niepokojem, bo słyszeli, że zostałam oddana na łaskę Snape'a. Cóż, możliwe, że kara była tak mocna, że przez ból nawet nic nie pamiętałam. Tylko dlaczego właściwie nic mnie nie bolało? Czy to jakaś podła sztuczka?
Jednak nie miałam czasu się zastnawiać nad tą sprawą, bo nurtowała mnie kolejna. Gdy ocknęłam się w gabinecie, Snape z wrednym uśmieszkiem kazał mi wyjść i uważać, bo następnym razem mogę wylecieć. Zanim jednak oddaliłam się, coś kazało mi spojrzeć na gablotkę. Zobaczyłam w nim miecz. Miecz Godryka Gryffindora. Na początku nie wiedziałam, co tak właściwie mnie fascynuje w tym widoku, ale teraz na spokojnie uświadomiłam sobie dwie rzeczy. Pierwsza- Snape przywłaszczył sobie miecz Gryfonów. A druga- to ostrze z pewnością przydałoby się Harry'emu.
Wieczorem nie wytrzymałam i opowiedziałam to wszystko Neville'owi i Lunie. Oni też zgodzili się ze mną, że miecz trzeba zdobyć. Postanowiliśmy więc zwołać spotkanie GD.

Członkowie ruchu oporu także wyrazili chęć ukradnięcia miecza. Każdy wiedział, że on już raz pomógł Harry'emu i teraz mógłby po raz koleny. Poza tym, czułam, że on go potrzebuje.
Wobec tego pozostało wymyślić plan. Nie mogliśmy przecież po prostu wejść do gabinetu i zabrać ostrze. To by było zbyt proste. Poprosiłam więc Gwardię Dumbledore'a, by zastanowiła się nad tym i jutro przedstawiła pomysły. Ja sama myślalam o tej sprawie całą noc i wymyśliłam co niecoś.
Następnego dnia tuż po kolacji zebraliśmy się w Pokoju Życzeń. Z ust moich towarzyszy padły różne pomysły(niektóre tak absurdalne, że musiałam powstrzymywać śmiech) i biorąc je pod uwagę w końcu ustaliliśmy plan. Cieszyłam się z zapału, jaki widziałam w oczach każdego i jaki płonął w moim sercu. Wydawało mi się, że wszystko powinno się udać.

Kolejnego dnia w okolicach popołudniowych zaczęliśmy działać. Ja, Luna i Neville ukryliśmy się za pomnikiem obok wejścia do gabinetu dyrektora. Seamus i Michael Corner zajęli miejsca piętro niżej, a reszta czuwała w pobliżu, gotowi zawsze pomóc. Jako główną aktorkę przedstawienia wybraliśmy Parvati. Dobrze nadawała się do tej roli.
Czarnowłosa dziewczyna spojrzała na nas, a ja uśmiechnęłam się krzepiąco, choć sama odczuwałam lekki strach.
- Możesz zaczynać- szepnął Neville, ściskając mocniej różdżkę w dłoni.
Kiwnęła głową i puściła się biegiem do gargulców, pilnująych drzwi gabinetu. Zawołała dyrektora kilka razy, przybierając zlęknioną minę.
Po chwili pojawił się Snape i zmierzył Parvati gniewnym wzrokiem.
- Co ty wyprawiasz, Patil?- wycedził. Jej ciemne oczy rozszerzyły się.
- Panie dyrektorze, oni...się pojedynkują!- zawołała rozhisteryzowana- Poszło o głupotę, ale boję się, że zrobią sobie krzywdę!
- Kto?
- No, Seamus i Michael. Walcz
ą na szóstym piętrze!

- W takim razie rusz się!- Snape wyjął różdżkę i pobiegł we wskazaną stronę. Parvati zrobiła to samo i zostaliśmy sami. Z bijącym sercem podeszłam do gargulców i przypomniałam sobie hasło, które mówiła Alecto, gdy mnie tu przyprowadziła ostatnim razem.
- Potężna magia.
Rzeźby odsunęły się i mogliśmy wejść. Wiedziałam, że mamy tylko kilka minut.
Pomieszczenie przyprawiało o dreszcze, ale nie miałam czasu myśleć o wystroju. Swoje oczy skierowałam na szklaną gablotę, w której teraz wyraźnie widziałam miecz Gryffindora. Miecz bohaterów. Miecz, którym Harry zabił bazyliszka i tym samym mnie uratował.
- Luna, stań na straży- poprosił Neville- My z Ginny spróbujemy dostać się do miecza.
Blondynka posłusznie wychyliła głowę za drzwi, nasłuchując. Za to chłopak i ja wymierzyliśmy różdżkami w gablotę. Susan i Ernie za pomocą wielu ksiąg opracowali nam skuteczne zaklęcia do otwarcia szklanej bryły. Bo nie trudno zagnąć, że zwykłe Alohomora nie zadziała.
Raz po raz rzucaliśmy zaklęcia, ale żadne z nich nie było dobre. Wieko drgało, jednak nigdy się nie otwierało.
- Pośpieszcie się trochę- ponagliła nas spokojnie Luna- On może wrócić w każdej chwili.
- Wiem, pracujemy nad tym!- odgarnełam spocone włosy z czoła- Pamiętasz jeszcze jakąś formułkę?
- Hm...mam jeszcze jedno- Neville szepnął nazwę zaklęcia, błysnęło i nagle...wieko gabloty odskoczyło. Uśmiechnęliśmy się do siebie triumfalnie.
- Kto go bierze?- spytałam.
- Ty. Jesteś dziewczyną Wybrańca.
- A ty naszym przywódcą.
- Dziewczynom się ustępuje.
Przewróciłam oczami i sięgnęłam po ostrze, a po chwili moje palce się na nim zacisnęły. Było piękne. Klinga została ozdobiona rubinami, a od całości bił złoty blask. To było niesamotowe uczucie, trzymać w rękach symbol odwagi, męstwa i poświęcenia. Wydawało mi się, że teraz jestem tak silna jak nigdy dotąd.
- On idzie!- szepnęła nagle Luna z niepokojem w oczach- I co teraz?
- Wy się schowajcie za szafą, ja go zatrzymam!- odpowiedział Neville.
- Co? Nie będziesz za nas cierpieć!- sprzeciwiłam się.
- Inaczej ukara nas wszystkich i jeszcze zabierze nam miecz- przekonywał mnie chłopak z poważną miną.
- Potężna magia- Snape powiedział hasło i teraz jego kroki słychać było już na schodach.
Nie chciałam zostawiać Neville'a, ale za wszelką cenę musiałam zdobyć miecz. Popchnęłam Lunę za szafę i sama się za nią wsunęłam. W samą porę, bo do gabinetu wszedł czarnowłosy mężczyzna. Na widok Nevilla zmarszczył groźnie brwi.
- Longbotton. No proszę...Co tutaj robisz?- zapytał zimnym tonem od którego przechodziły ciarki.
- Ja...- ale nie dokończył, bo Snape spojrzał na otwartą gablotę, a jego twarz pociemniała z gniewu i jednym machnięciem różdżki posłał chłopaka na podłogę.
- Gdzie jest miecz?- zapytał z nieukrywaną złością- Gdzie go dałeś, głupcze?!
- On nie należy do pana!- zawołał Neville dzielnie. Kolejny ruch różdżką i na jego policzku pojawiła się czerwona szrama.
Wstrzymywałam oddech, starając się pohamować chęć wyjścia z ukrycia.
- Mów! Cru...
Snape urwa
ł formułkę, opanowywując się. Zmarszczyłam brwi. Dlaczego się waha?

Neville patrzył na niego, czekając na ból, ale ten tylko się uśmiechnął złośliwie.
- Och, zapomniałem. Przecież nie mógłbyś działać sam. Gdzie są zatem panna Weasley i panna Lovegood?- zapytał i rozejrzał się po pokoju. Modliłam się w myślach, ale widać szczęście się ode mnie odwróciło.
Szafa, za którą stałyśmy, się odsunęła i naszym oczom ukazał się Snape. Na jego twarzy malowała się satysfakcja. Z zawziętą miną mocniej przysunęłam do siebie miecz. Mężczyzna uśmiechnął się chłodno.
- Bądź tak dobra i oddaj mi to, Weasley. W tej chwili.


***

 
Jej, notka wysz
ła dość długa, ale pomyślałam sobie, są Święta, co sobie będę żałować?

W tym rozdziale często występowała postać Snape'a. Mam nadzieję, że dobrze go wykreowałam.
Zobaczyliście też kilka wspomnnień. Są one w większości przepisane z poprzednich notek, tylko zmienione na narrację trzecioosobową.
Czy mam wyjaśnić dlaczego Snape wszedł we wspomnienia Ginny czy nie trzeba? Może jednak wyjaśnię.
No więc tak: Snape zna się na ,,czytaniu w myślach''. Usłyszał jak Ginny myśli o Harry'm i postanowił zobaczyć jej wspomnienia. Widząc je zrozumiał, że Potter i ona darzą się miłością, dlatego był zaskoczony i zaciekawiony. Jednak najbardziej chciał dowiedzieć, się gdzie teraz przebywa Harry(chciał dać mu miecz Gryffindora), ale zobaczył, że Ginny nie wie i stąd to rozczaorowanie na jego twarzy. A potem usunął jej to wsomnienie, że szperał w jej głowie, by dalej zachować maskę śmierciożercy. Heh.
I przepraszam, że czcionka jest inna, ale nie umiem jej przywrócić co wcześniejszego stanu, więc na razie taka zostanie;)
Chcę Wam życzyć wesołych i pogodnych Świąt, wspaniałych prezentów i szczęśliwego Nowego Roku!






19 komentarzy:

  1. Jej, Seeev. ♥
    I taka świetna akcja...! Ahh.!
    wesołch świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie;)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Snape!!! Idealnie go wykreowałaś. Kocham Snape'a, dlatego rozdział naprawdę bardzo mi się podobał. Był też dłuuugi :) Kurczę, aż mam wyrzuty sumienia, że ostatnio mi się nie chce pisać :D Bardzo dobrze przedstawiłaś scenę porwania miecza - jedyne, co mi się w niej nie podobało to to, że w ogóle nie opisałaś reakcji portretów dawnych dyrektorów.
    Błędów też nie było. Tam może z raz mogłaś zmienić kolejność dwóch słów i z dwa razy zjadłaś literę, ale to takie pierdoły, które nie wpływają na poziom notki.
    Rany, ale u Ciebie w komentarzach sie rozpisuję...
    Pozdrawiam

    ***Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!!***

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo.
    Przyznam szczerze, że zapomniałam o reakcji portretów. Przepraszam, zupełnie mi wyleciało z głowy, że one tam są. Trudno;)
    Jeszcze raz wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Świetne! Ja właśnie uwielbiam dłuższe notki, a w tej naprawdę dużo się dzieje! Dzięki za prezent świąteczny:D Życzę maksymalnej ilości weny do następnych notek:P
    A, i oczywiście WESOŁYCH ŚWIĄT!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję bardzo za miłe słowa:)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Bardzo dobrze piszesz. Masz taki lekki i świeży styl. Łatwo się czyta. Jednak momentami coś mi nie pasowało. Gubiłam się trochę w akcji. Co do Snape'a to dobrze go przedstawiłaś. Mogłaś jednak nie wyjaśniać czemu czytał myśli Ginny, nie tak od razu ;) Tak nawiasem mówiąc, to jestem pod wrażeniem ile już napisałaś. Tak więc wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku, dużo weny i zapału do pisania ;)
    (Trafiłam przez przypadek, ale czuję ,że zostanę tu na dłużej.)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podoba mój blog;)
    Głubiłaś się w akcji? Przepraszam, postaram się, aby następny rozdział był lepszy.
    A wyjaśniłam to z tymi myślami, bo chciałam, żebyście to zrozumiały. Więc wy już wiecie o co chodzi, ale Ginny jeszcze nie i nie wiem, czy się w ogóle dowie, bo w końcu Snape wymazał jej pamięć;)
    Pozdrawiam i życzę wspaniałych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Gdybym nie czytała ostatniego tomy HP ne wiedziałabym dlaczego Snape TAK się zachowuje. Czekam niecierpliwie na kolejną notkę! Jeśli chcesz możesz zajrzeć na moje blogi: lilcia-potter.bloog.pl i hiszpanska-pisarka.bloog.pl. Serdezcnie zapraszam. Pozdrawiam i życze wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję ślicznie;)
    W wolnym czasie postaram sie wpadnąć na któryś z twoich blogów ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie przepraszam, że komentuję dopiero dziś ale po prostu nie mogłam znaleźć czasu...Bardzo przepraszam;* Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo to w końcu ja tak bardzo chciałam przeczytać nową notkę...z resztą nie tylko ja ;) A jeśli chodzi o notkę to co ja mogę powiedzieć...Hmm chyba się domyślasz, że jest rewelacyjna i po prostu nie do skomentowania :**! Świetnie opisałaś Snape'a i zresztą wszystko jest niesamowicie wciągające. Czasem jak wchodzę na Twojego bloga i widzę nową notkę to czuję się jakbym się dowiedziała, że w księgarni pojawiła się ósmy tom Harry'ego Pottera ;*;)! Następny rozdział zapowiada się również ciekawie. Zdjęcia, które wstawiłaś są bardzo fajne i ładnie wykonane;)) I pozostało mi tylko jedno przesłać ( choć spóźnione ) najlepsze życzenia świąteczne...Życzę Ci bardzo wesołych świąt, szalonego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku.Mam nadzieję, że mogę liczyć na to, aby jedno z Twoich postanowień noworocznych brzmiało " Nigdy nie zapomnę o moich czytelnikach i będę pisać notki jeżeli choć jedna osoba będzie mój blog odwiedzać " ! Serdecznie pozdrawiam ;*!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! Jestem... zachwycona tą notka! Zajefajna jest!Kocham twoje opisy odczuć bohaterów. Są tak ładnie napisane, takie płynne, prawdziwe... :)
    I bardzo podoba mi się jak opisałaś kradzież miecza :D Sprytnie, sprytnie :) Tylko szkoda, że im się nie udało, no ale wiadomo, Snape sam da ten miecz Harry'emu ;D Lubię Severusa ;] Spoko gość xdd.
    Jeszcze raz: wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ginny1298, serdecznie Ci dziękuję za taką miłą opinię i za życzenia:) Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się podoba mój blog. Oczywiście, że nie zapomnę o pisaniu nowych notek, nie mogłabym;)
    Rika, tobie też bardzo dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń