czwartek, 13 października 2011

Ślub

W lustrze stała rudowłosa dziewczyna w złotej sukni i kremowych pantoflach. Jej usta błyszczały czerwienią, a brązowe oczy okalały długie rzęsy.
Dorastałam.
Zauważyłam to już w zeszłym roku, ale teraz znów się zmieniałam. Moja figura nabierała jeszcze bardziej kobiecych kształtów, a twarz piękniała. Tylko czy miałam dla kogo być ładna?
- Ginny- do pokoju weszła Gabrielle, ubrana w identyczną złotą sukienkę. Jej srebrne włosy układały się w fale- Powinnyśmy już iść.
- Dobrze- powiedziałam i razem z dziewczynką wyszłam do ogrodu. Na jego środku stał duży, biały namiot, do którego wchodzili goście. Niebo zmierzchało.
- Gabrielle, Ginny!- zawołała radośnie Fleur. Jej śnieżna suknia powiewała za nią- Jesteście śliczne. Tu macie kwiaty. Zaczynamy!
Wzięłam bukiet róż, idąc za panną młodą i zatrzymując się przy wejściu do namiotu. Widziałam na anielskiej twarzy dziewczyny lekkie zdenerwowanie.
- Będzie dobrze, Fleur- pocieszyłam ją cicho. Uśmiechnęła się, ale w tym samym momencie zagrała uroczysta muzyka, sygnalizująca rozpoczęcie ślubu.
Westchnęłam w duchu. Nie po to ćwiczyłyśmy wszystko przez kilka ostatnich dni, by teraz coś zniszczyć.
Fleur poprawiła włosy, narzuciła na twarz woal i ruszyła do środka. Ja z Gabrielle szłyśmy za nią, sypiąc kwiatami.
W namiocie zebrał się niezły tłum. Teraz wszyscy powstali, patrząc z zachwytem na pannę młodą. Od żyrandolów migotało światło.
Pod drewnianym łukiem stał Bill w eleganckim garniturze, a za nimi czarodziej, mający udzielić ślub. Fleur zatrzymała się naprzeciw narzeczonego, mierząc go czułym spojrzeniem.

Kątem oka ujrzałam wysokiego rudego chłopaka, wpatrującego się we mnie. Choć wypił eliksir wielosokowy, wiedziałam, że to Harry. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił.
Czarodziej rozpoczął swoją mowę na temat dzisiejszej uroczystości.
Pół godziny później, Bill nałożył obrączkę na smukły palec Fleur, a ona zrobiła to samo. Potem ich usta zetknęły się w długim pocałunku. Tłum zaczął klaskać, a mama nawet się popłakała.
Moje serce wypełniała radość. Od jakiegoś czasu lubiłam Flegmę i cieszyłam się, że mój brat odnalazł drugą połówkę. Szczególnie, że teraz czasy są ciężkie i niebezpieczne.
Rozpoczęła się zabawa. Goście podeszli do stołów, napełniając swoje kieliszki, a tata puścił żywszą muzykę. Odnalazłam Hermionę, która stała w czerwonej sukni i ocierała sobie oczy.
- To takie piękne…- szeptała- Ja też bym chciała być taka szczęśliwa.
- I będziesz. Kwestia czasu- podałam jej talerz z galaretką, który przyjęła z uśmiechem. Ja sama zajęłam się kawałkiem pysznego ciasta, obserwując tańczących małżonków. Wyglądali wspaniale.
- Fleur Weasley- mruknęłam- Śmiesznie brzmi.
Hermiona nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo pojawił się przed nami Ron. Wyciągnął rękę ku swej dziewczynie.
- Zatańczysz?- spytał. Hermiona oblała się rumieńcem i ruszyła z nim na parkiet. Zerknęłam na Harry’ego. Rozmawiał właśnie z jakiś starszym mężczyzną. Miał przejętą minę, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać.
- Hej- odezwał się jakiś głos za mną. Obróciłam się i ujrzałam zgarbionego chłopaka z ciemnymi oczami. Wiktor Krum?
- Cześć- odparłam, nieco zdziwiona.
- To ślub twojego brata?- zapytał, odkładając pusty kieliszek.
- Tak. A…co ty tu robisz?
- Hermiona mnie zaprosiła- popatrzył posępnie na brązowowłosą- Chyba ma już chłopaka…A może ty chciałabyś ze mną zatańczyć?
- Ja…- wcale nie miałam na to ochoty, ale nie chciałam mu zrobić przykrości. Z opresji wybawiła mnie Luna, pojawiając się znikąd i chwytając mnie za dłonie. Ubrana była we wściekle żółtą suknię.
- Cześć, Ginny!- zawołała- Tak się cieszę, że się widzimy. Co tam u ciebie słychać? Gratuluję z powodu szczęścia brata!
- Dzięki- zobaczyłam, że Krum odchodzi, więc odetchnęłam- U mnie wszystko w porządku. Zostałam druhną, jak widać.
- Ale super, też bym tak chciała…Ten namiot jest cudowny.
- Och, dzięki, tata się starał. Ładna suknia.
Uśmiechnęła się wesoło i coś powiedziała, ale muzyka ją zagłuszyła.
- Co?!- wykrzyknęłam.
- A gdzie jest Harry?- powtórzyła Luna. Posmutniałam w duchu.
- On jest…
Ale nie dokończyłam. Nagle do namiotu wleciało coś srebrnego, co przypominało rysia. Tata natychmiast uciszył grający gramofon, a goście zamarli.
- Ministerstwo padło!- odezwał się ryś głosem Kingsleya- Minister nie żyje! Oni nadchodzą…
Zamurowało mnie, a moje oczy rozszerzyły się z niedowierzania. Jakiejś kobiecie wyrwał się krzyk.
A po chwili wszyscy zaczęli w popłochu ewakuować się. Jedni uciekali do wyjścia, potrącając się i tłucząc naczynia, a drudzy teleportowali się z trzaskiem. Zobaczyłam jak Hermiona z wystraszoną miną chwyta Rona i rudego chłopca, którym był Harry…Jego oczy spotkały się z moimi…Ale zaraz cała trójka rozpłynęła się w powietrzu.
W samą porę. Do namiotu wparowały postacie w czarnych szatach, rzucając zaklęcia. Nie rozumiałam nic z tego, ale postanowiłam jak najszybciej dotrzeć do rodziny. Przepchałam się przez tłum.
- Ginny!- krzyczała mama, a ja chwyciłam jej rękę i razem podbiegłyśmy do bliźniaków.
- Spokój!- wrzasnął jeden śmierciożerca, wymachując groźnie różdżką- Niech nikt się nie rusza!
Goście przylgnęli do ścian namiotu. Widziałam przerażoną twarz Gabrielle, tulących się do siebie Billa i Fleur oraz rozgniewanego tatę. Wciąż nie puszczałam ręki mamy.
- Poszukujemy Harry’ego Pottera!- oznajmił ten sam śmierciożerca- Jeśli ktoś go widział, lub jeśli go ukrywa, niech powie mi teraz!
Spojrzał na mojego tatę, a on dzielnie odpowiedział:
- Nie ma z nami Harry’ego Pottera! Nie wiemy, gdzie teraz jest!
- To prawda!- poparła go jakaś kobieta- Nie było go tutaj.
- Zaraz się przekonamy. Przesłuchamy parę osób…
Śmierciożercy szarpnęli kilku gości na środek, w tym mojego tatę i Tonks. Zrobiłam gniewny krok, gdyż zamierzałam ich uwolnić, ale wtem chwyciły mnie jakieś łapy.
- Puszczaj!- krzyknęłam, przeklinając w myślach fakt, że zostawiłam różdżkę w pokoju.
- Uspokój się, ślicznotko!- odparł śmierciożerca, ciągnąc mnie- Zadamy ci parę pytań!
Pchnął mnie na środek, tuż obok taty. Bałam się na niego spojrzeć, by nas nie zdradzić. Nie podobała mi się ta sytuacja. Goście może nie widzieli Harry’ego, ale ja wiedziałam, że tu był…
Ku zgromadzonym osobom ruszył wysoki śmierciożerca. Złapał za rękę Tonks, która zaczęła się wyrywać. Lupin mocował się z innym napastnikiem i nie mógł jej pomóc.
Śmierciożerca spojrzał w jej oczy, a one stały się nagle puste…Jednak zaraz to minęło i mężczyzna podszedł do jakieś kobiety. Z nią stało się to samo. Podejrzewałam, co robił…Szperał w naszej pamięci, w umyśle, stosował leglimencję.
O rany, nie znałam się na oklumencji, nie umiałam się bronić. Co mam zrobić? Nie mogę przecież zdradzić Harry’ego!
Wzrok śmierciożercy skierował się na mnie i zaraz jego palce zacisnęły się na moim nadgarstku. Odwzajemniłam odważnie spojrzenie.
Nie mogę zawieść, jestem silna, dam radę…
Wtem poczułam, że maska śmierciożercy się rozmazuje, a ja się zapadam w przeszłość, we wspomnienia…

***
No, nareszcie nowa notka. Wiem, że opis ślubu jest nieco nudny, ale mam nadzieję, że końcówka Was zaciekawiła;)
Teraz będe dodwać notki tylko w weekendy, bo w tygodniu mama zabroniła mi używać komputera(za dużo czasu poświęcałam na pisanie).
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za komentarze. Czekam też na nowe notki na Waszych blogach:)


5 komentarzy:

  1. Jest rewelacja!
    Cód miud z orzeszkami <3
    A końcówka...Świetna! Ale dlaczego skończyłaś tak szybkoo? ;-/
    Buuu./
    Ale dobra...
    Ściskam, Elizka. ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, bardzo Ci dziękuję;)
    Faktycznie, notki są teraz nieco krótsze, ale to przez to, że nie mam czasu i siły się rozpisywać :(
    Ja też ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna noteczka ;*
    cieszę się, że istnieje taki blog i obiecuję, że postaram się go regularnie odwiedzać, czytać i komentować ! ;) świetnie piszesz i choć trochę krótko to końcówka rewelacyjna i ciekawa ;*;)czekam na następną nocie ;)):P

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka świetna! ;D Heh, strasznie podoba mi się fragment z Luną, niby nic takiego, niby bardzo króciutki, ale jednak mnie rozczulił ;) Kocham postać Luny i zawsze wywołuje we mnie cudowne emocje ;d Tak tez było i tym razem :)) A końcówka jest genialna! Kończysz w takim momencie, że już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D ma nadzieję, że ten tydzień szybko minie i już będzie weekend i będę mogła przeczytać nową notkę :)
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, Riko:) Starałam się, by końcówka była ciekawa i myślę, że mi się udało.
    Dziękuję także anonimowemu czytelnikowi. Cieszę się, że mój blog Cię zaciekawił ;)
    Oboje Was pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń